Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2019

Moje egzaminy - galeria Mistrzów.

Obraz
"Wszystkie egzaminy zdawałem u najwyższych autorytetów - zawsze publicznie i oficjalnie" - cytat z "Podręcznika Taekwondo" ("Przedmowa" str. 3) Wszystkie egzaminy zdawałem w Polsce. Od czerwonego pasa moimi egzaminatorami byli wyłącznie koreańscy mistrzowie. W ITF egzaminowały mnie osobistości najwyższej rangi: gen. Choi Hong Hi ( prezydent ITF ), Park Jung Tae (późniejszy prezydent GTF ), Choi Jung Hwa ( obecny prezydent ITF ) - było to możliwe głównie dzięki niezwykłemu zaangażowaniu i talentowi organizacyjnemu prezesa Polskiego Związku Taekwon-do, Tadeusza Łobody, którego prywatnie zdecydowanie mogę zaliczyć do grona najsympatyczniejszych ludzi jakich kiedykolwiek znałem. W WTF moim egzaminatorem był Grandmaster Soo Kwang Lee 9 Dan . W roku 2012 i 2013 nasza współpraca i znajomość osiągnęła poziom o jakim wcześniej nawet nie marzyłem - byłem i jestem dumny z tego, że Mistrz dzwonił do mnie kilka razy dziennie i zapewniał, że ja i moja

ETS - Prestretching na kanale YouTube

Obraz
Jest we mnie takie przekonanie, że jeśli coś robię, to powinienem robić to jak najlepiej. Przekłada się ono na moje podejście do Taekwondo. Zawsze staram się pokazać, ilustrując to przykładami (stąd m.in. zakładka "Moi idole" ), że jest jeszcze coś do zrobienia. Praca ze mną jest dla wielu osób kłopotliwa - nie chcą oni osiągać szczytów, nawet własnych możliwości - po prostu przyszli sobie trochę poćwiczyć, a tu "ciągle coś". Zamiast się cieszyć z tego co widzę, wytykam błędy. Ale nie potrafię inaczej - będąc trenerem i czarnym pasem reprezentującym Taekwondo, uważam to za swój obowiązek - z takiej szkoły wyrosłem, gdyż tak uczyli koreańscy mistrzowie z "twórcą Taekwondo", gen. Choi Hong Hi, na czele.   Oprócz wielu nieporozumień, a niekiedy frustracji, mój styl pracy jest też często źródłem satysfakcji zarówno dla mnie jak i dla tych, którzy ze mną wytrwali. Podejrzewam, że niektórzy, gdyby trafili "w inne ręce" nie osiągnęliby tego, co udało

Bydgoszcz: Początek

Obraz
Dokładnie 20 lat temu, 10 sierpnia 1999 roku, przeprowadziłem się do Bydgoszczy. Moment wydawał się dobry: Bartek miał dopiero niespełna 3 lata, a Daria od września miała pójść do "zerówki". W naszej ostatniej rozmowie w Olsztynie - staliśmy przy samochodzie na ulicy Wojska Polskiego - Darek Nowicki powiedział: "Gdyby Ci się nie udało, to wracaj" - jestem mu wdzięczny za kilka rzeczy, ale za to również. My jednak poszliśmy na całość - sprzedaliśmy nasze mieszkanie w Olsztynie i kupiliśmy w Bydgoszczy, tak więc odwrotu raczej nie było. Początek nie był łatwy. Do września pozostało mało czasu, a ja nie mogłem znaleźć sal gimnastycznych do wynajmu. W pewnym momencie zwątpiłem, czy w ogóle się uda? Zaskoczył mnie fakt, że w Bydgoszczy nikt nie znał nawet nazwy "Taekwondo" - przez długi czas mieszkańcom kojarzyła się ona ewentualnie z Kendo i pytali: "Czy to jest to z kijami?".  Kolejnym zaskoczeniem była ogromna popularność Karate. Moja

Moja historia cz. 8: "Nieprawdziwi karatecy" i pierwsi adepci Taekwondo w Działdowie

Obraz
Salkę w harcówce straciliśmy chyba wiosną 1979 roku - w stołówce internatu, dokładnie nad harcówką, zorganizowano któregoś popołudnia tzw. radę pedagogiczną w tym samym czasie, gdy my mieliśmy trening. Wszyscy nauczyciele, z panem dyrektorem na czele, usłyszeli nasze okrzyki i... było po wszystkim - życzliwa pani Szymaniak otrzymała polecenie zakończenia naszej działalności. Fakt utracenia pomieszczenia do treningów zdezorganizował istnienie grupy. Pragnąc trenować za wszelką cenę, "załatwiłem" z nauczycielami w-fu możliwość ćwiczenia w małym holu licealnej sali gimnastycznej w czasie, gdy na sali odbywały się zajęcia SKS - zapewne uzyskanie pozwolenia, podobnie jak wcześniej udostępnienie harcówki, było możliwe wyłącznie dzięki temu, że moja mama była nauczycielką - koleżanką z pracy. Hol sali gimnastycznej, czasem z możliwością wejścia na salę, gdy odwołano zajęcia SKS, stał się miejscem regularnych treningów na kolejne dwa lata tj. do mojej matury w 1981 roku. Gdyby