"MAM TALENT" TVN (cz. 1) - wspomnienia Darii (cz. 1)

Właśnie ruszyła kolejna edycja programu TVN „MAM TALENT” - to dobra okazja, żeby wspomnieć naszą przygodę:
Zobaczcie:
- próbę występu półfinałowego na scenie TVN (alternatywny strój - srebrny dobok - Darii)
oraz 1. część wspomnień Darii:

Tekst: Daria Ćwiklińska-Fabrycka


Od mojego udziału w programie TVN „Mam Talent” minęły już ponad 4 lata, a mam wrażenie jakby to było wczoraj. Wspomnienia wciąż są bardzo wyraźne, a emocje, które towarzyszyły mi w poszczególnych momentach trwania tej przygody, wciąż są odczuwalne. Bardzo dokładnie pamiętam jak stałam za ogromną rozsuwaną ścianą i maksymalnie skoncentrowana czekałam na moment, kiedy ściana się otworzy, a ja wbiegnę na scenę by spełnić swoje marzenie. Kiedy ta chwila nastąpiła, ułożyłam swój miecz, moi asystenci – „demony” - schowali się w wyznaczonych miejscach, a ja stanęłam na środku sceny i byłam tak skoncentrowana, że nie widziałam nic, co znajdowało się dalej niż metr ode mnie. Nie nawiązałam także kontaktu wzrokowego z jury czy publicznością. Byłam w swoim świecie i pomimo potężnej dawki adrenaliny podświadomie wiedziałam, że jestem we właściwym miejscu.
Decyzja o udziale w „Mam Talent” była jedną z najbardziej spontanicznych decyzji w moim życiu. W piątek, pod koniec kwietnia 2015 roku, jechaliśmy z tatą na trening, kiedy zobaczyłam na słupie ogłoszeniowym znajdującym się niedaleko naszej sali plakat informacyjny o castingu w Bydgoszczy do „Mam Talent”. Moją pierwszą myślą było, że chciałabym usiąść na widowni – w końcu to przecież program, który oglądam z rodziną od pierwszej edycji ! Tego samego wieczoru sprawdziłam, że chodzi o precasting dla potencjalnych uczestników, który ma się odbyć za tydzień. Zupełnie przestałam o tym myśleć…, aż do niedzieli.
W niedzielę pierwsze słowa, które usłyszałam od mojego taty brzmiały: „Idziemy do Mam Talent !”. Poinformował mnie o tym z entuzjazmem, a ja od razu się uśmiechnęłam i poczułam ekscytację. Obok taty siedziała moja mama, także uśmiechnięta, co świadczyło o tym, że zdążyli już omówić wszystkie „za i przeciw” tego pomysłu, a bilans wyszedł dodatni. Nie musieli mnie długo przekonywać, że warto spróbować, bo w końcu kiedy jeśli nie teraz ?
Mieliśmy ok. 5-6 dni, żeby się przygotować. Tata w błyskawicznym tempie ułożył 2-minutowy program pokazu, który miał dać nam przepustkę do kolejnego etapu.
Precasting odbywał się w znanym hotelu w centrum Bydgoszczy. Z samego rana poszłam tam z moim chłopakiem, teraz już mężem. Korytarz był pełen ludzi. Wypełniłam ankietę i ustawiłam się w kolejce. Po jakimś czasie dołączyli do nas rodzice i mój kolega z klubu, Kacper Osiadło, który razem z moim tatą asystował mi w precastingu. Kiedy przyszła nasza kolej, oddaliśmy ankiety i otrzymałam swój numer – 3207. Siedzieliśmy w dużym pomieszczeniu, gdzie znajdowało się mnóstwo ludzi, a każdy z nich chciał zaprezentować coś, co było jego pasją. Pamiętam, że patrzyłam na nich i wtedy pierwszy raz poczułam, że jestem we właściwym miejscu. Nie myślałam o rywalizacji. Wszyscy byliśmy w tym samym celu - żeby pokazać to co kochamy i żeby spełnić marzenia. W końcu wywołano nasz numer. Poszliśmy za jedną z pań, które dbały o sprawną organizację. Na piętrze była cisza. Z pokoju wyszedł zespół i chyba wyglądali na zadowolonych. Nadeszła nasza kolej.
Za stolikiem siedział reżyser i producentki programu. Wszyscy byli życzliwie nastawieni, co stwarzało dobrą atmosferę. Mój występ składał się z krótkiej choreografii technicznej, samoobrony, kombinacji kopnięć na packi oraz rozbić desek. Po pokazie twórcy programu przeprowadzili ze mną wywiad i wydawali się zainteresowani. My też wyszliśmy z pokoju zadowoleni. Wiedzieliśmy, że dobrze zrobiliśmy wszystko to, co zaplanowaliśmy i teraz pozostaje nam tylko czekać na ewentualną wiadomość o przejściu do kolejnego etapu, która miała przyjść SMS-em.
Trzy dni później otrzymałam SMS-a.   

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój program "Taekwondo Stretching" (cz. 1): Wprowadzenie i Zestaw 1

Czy wiecie... jak Elvis Presley najpierw uratował, a potem pokonał mistrza świata Bill'a „Superfoot” Wallace'a?

Jeszcze dwie książki w języku polskim na temat Taekwondo