Choi Jung Hwa w Polsce
W "Encyclopedia of Taekwon-Do" gen. Choi Hong Hi wymienił dwukrotnie Polskę wśród krajów, które odwiedził - po raz pierwszy w 1978 roku (Tom I str. 259: Szwecja, Polska, Węgry, Jugosławia) i po raz drugi w 1982 roku (Tom II str. 262). W trakcie drugiej wizyty Generał odwiedził Ambasadę Korei Północnej w Polsce i doprowadził do oficjalnej współpracy Ambasady z ówczesnymi polskimi strukturami organizacyjnymi, w wyniku czego do Polski przyjechało 5-ciu północnokoreańskich instruktorów (ostatni spośród nich, Pae Man Song, wyjechał z Polski latem 1986 r.).
Niektóre źródła podają dodatkowo rok 1980 i 1983, i właśnie w 1983 roku miał Generałowi towarzyszyć jego syn - jeśli informacja jest prawdziwa, należy tę datę uznać jako pierwszą wizytę Choi Jung Hwa w Polsce.
W sierpniu 1987 roku po raz pierwszy w Polsce został zorganizowany kurs instruktorski Taekwon-Do ITF. Organizatorzy zabiegali, aby kurs poprowadził Mistrz Choi Jung Hwa, lecz Generał odpowiedział: "Skoro ma to być kurs instruktorski, musi poprowadzić go ktoś starszy" i delegował starszego o 11 lat, 44-letniego Mistrza Park Jung Tae. Efektem przeprowadzenia kursu było nie tylko wykształcenie pierwszych oficjalnych polskich instruktorów Taekwon-Do ITF, ale także przyjazd we wrześniu 1987 roku kolejnych 4-ech północnokoreańskich instruktorów, mających rezydować w Polsce przez kilka lat, o co strona polska gorączkowo zabiegała (m.in. ja - do mojego klubu skierowany został Kim Hyok Nam).
Mistrz Choi Jung Hwa mieszkał, lub prawie mieszkał, w Polsce od 1988 do 1990 roku - regularnie pojawiał się na zawodach ogólnopolskich i Mistrzostwach Polski, gdzie pełnił funkcję sędziego głównego, był obecny (przynajmniej raz - w 1989 r.) na zebraniu zawiązującego się Polskiego Związku Taekwon-Do, poprowadził ogólnopolskie szkolenie dla posiadaczy stopni Dan oraz dwukrotnie (w 1988 i 1989 roku) przeprowadzał egzaminy na czarne pasy.
Piotr Rybka (którego byłem pierwszym trenerem), obecnie posiadacz stopnia VI Dan Taekwon-Do ITF publicznie wymienia Prezydenta ITF jako swój największy autorytet (przed Marią Skłodowską-Curie i Benjamin'em Franklin'em): "Niezwykły człowiek, który zwykł mawiać:
Jeżeli umiesz zdobyć czarny pas w Taekwon-do,
to umiesz zdobyć czarny pas w czymkolwiek tylko zechcesz.
Dzięki niemu uwierzyłem w siebie i swoje umiejętności. Zrozumiałem, że jeśli na czymś naprawdę mi zależy, to dzięki odpowiedniej motywacji i pracy jestem w stanie to osiągnąć. Zdobycie tytułu mistrza w dyscyplinie sportowej, jaką jest Taekwon-do, wymagało ode mnie długotrwałych treningów i wielu wyrzeczeń. Znalezienie w sobie siły i samozaparcia, by przekraczać kolejne granice wytrzymałości, doskonalić umiejętności oraz technikę walki nie było łatwe. Moment, gdy w końcu zdobyłem czarny pas był jednak wart każdego poświęcenia. Świadomość, że sprostałem wyzwaniu dała mi ogromną satysfakcję, poczucie spełnienia i wiarę we własne siły... Za każdym razem, gdy zaczynam zastanawiać się nad tym, czy uda mi się osiągnąć jakiś cel, przypominam sobie słowa Mistrza Choi Jung Hwa..."
Potwierdzeniem wyżej cytowanych słów był egzamin na stopnie Dan, który Mistrz Choi Jung Hwa przeprowadził w Polsce w 1988 roku (od tej pory tradycją stało się, że tzw. egzamin centralny, odbywa się raz do roku w Warszawie). Nie łatwo było zdać egzamin przed Mistrzem Choi Jung Hwa. Ostatecznie egzamin zdało 17 osób (2 osoby na stopień 2 Dan i 15 osób na stopień 1 Dan), a jednak, pomimo że osoby zdające egzamin należały do elity polskiego Taekwon-Do - byli to znani instruktorzy i zawodnicy m.in. przyszli Mistrzowie Świata: Krzysztof Pajewski i Piotr Szymanowski - to kryteria oceny egzaminatora, Mistrza Choi Jung Hwa, były tak wysokie, że "w pierwszym podejściu" egzamin zdało tylko kilka osób. Do grona tych kilku, których wynik nie budził wątpliwości, należał trenujący pod moim okiem mój przyjaciel Krzysztof Pawelski (inny zdający razem z nim zawodnik naszego klubu znalazł się w drugiej grupie - była to dla mnie satysfakcja, gdyż Krzysiek trenował głównie ze mną, natomiast ten drugi bardziej zdawał się na sprowadzonego przeze mnie Kim Hyok Nam'a).
Kim Hyok Nam siedzi w środku, Krzysztof Pawelski stoi czwarty od lewej,
ja obok, piąty od lewej (1987 r.)
Mistrz Choi Jung Hwa poprowadził w Warszawie seminarium szkoleniowe, w którym udział wzięli polscy posiadacze czarnych pasów i wszyscy koreańscy instruktorzy przebywający wówczas w Polsce.
Instruktorzy północnokoreańscy imponowali techniką a poziom ich wyszkolenia był dla polskich czarnych pasów wzorem do naśladowania. W mojej pamięci utrwaliła się opinia, jaką po szkoleniu poprowadzonym przez Mistrza Choi Jung Hwa, wypowiedział Krzysztof Pawelski:
tak, jak my (polskie czarne pasy) prezentujemy się przy nich (instruktorach północnokoreańskich)."
Cóż więcej można powiedzieć, gdyby ktoś zapytał: Jak wysokie były umiejętności Choi Jung Hwa?
Może warto przytoczyć jeszcze jedną z kilku anegdot, jakie opowiadano w polskim środowisku Taekwon-Do: W trakcie zawodów Mistrz Choi Jung Hwa, ubrany oficjalnie, w garniturze, przechodził korytarzem, gdy niespodziewanie i nietaktownie (nie to miejsce i czas) jeden z zawodników zadał mu pytanie:
- "Tak!" brzmiała odpowiedź Mistrza, którego błyskawiczne kopnięcie podwiało chłopakowi grzywkę do góry. To był koniec lekcji. Mistrz poszedł dalej.
Mistrz Choi Jung Hwa pełnił funkcję sędziego głównego na Ogólnopolskim Turnieju Taekwon-Do ITF zorganizowanym przeze mnie w dniach 25-26 lutego 1989 roku w Ciechanowie. Turniej był olbrzymi - udział wzięły wszystkie istniejące w Polsce kluby Taekwon-Do, a dodatkową ozdobą był udział Krzysztofa Pajewskiego, który kilka miesięcy wcześniej zdobył w Budapeszcie tytuł Mistrza Świata.
Oprócz Mistrza Choi Jung Hwa obecni byli wszyscy czterej instruktorzy północnokoreańscy rezydujący w Polsce oraz instruktor północnokoreański rezydujący w Bułgarii.
Poniżej: wizytówka, którą otrzymałem od Mistrza Choi Jung Hwa
W 1990 roku Mistrz Choi Jung Hwa ponownie pełnił funkcję sędziego głównego w Ciechanowie – mieście, do którego wprowadziłem Taekwon-Do i gdzie byłem trenerem. We współpracy z miejscowym TKKF i Polskim Związkiem Taekwon-do doprowadziłem do zorganizowania III Mistrzostw Polski w Ciechanowie.
Misrz Choi Jung Hwa zrobił jeszcze jedną bardzo ważną rzecz dla rozwoju polskiego Taekwon-Do - w roku 1990 ukazała się pierwsza polska książka poświęcona Taekwon-Do ITF, a jej autorami byli Andrzej Bryl i Mistrz Choi Jung Hwa, który osobiście zademonstrował techniki Taekwon-Do na bardzo wielu ilustracjach.
Dwa lata później, w 1992 roku (na łamach gazety "Super Komandos"), tak wspominał Mistrza Choi Jung Hwa, współautor książki, Andrzej Bryl:
Choi Jung Hwa urodził się w Korei prawie czterdzieści lat temu (nie wygląda na swój wiek), ale większość życia spędził poza tym krajem. Początkowo, tak jak ojciec, nauczał Taekwon-Do w Międzynarodowym Instytucie w Toronto, ale po zakończeniu jego działalności, to jest w 1980 roku, rozpoczął objazd tych krajów, w których odnotowano choćby cień zainteresowania tą sztuką walki. W ten sposób od prawie jedenastu lat jest w drodze.
W tym czasie zdołał także wykonać sporą pracę przy redagowaniu "Encyklopedii Taekwon-Do". Jak sporą? - publikacja liczy 15 tomów, więc mówi to samo za siebie.
Choi Jung Hwa na skutek ciągłego kontaktu z Zachodem stał się światowcem. Używa imienia James, mówi biegle w języku angielskim i francuskim, interesuje się zachodnią sztuką, a elegancja jego ubioru przypomina najlepsze wzory paryskich domów mody. Jest jednak jednocześnie - po azjatycku - surowy, skromny i uczynny. Pracując w Instytucie osobiście witał każdego z przybywających adeptów i każdemu wnosił walizki nie zważając na fakt, że stali oni zdecydowanie niżej od niego w hierarchii Taekwon-Do.
Maniery i kultura osobista Jamesa przypominają angielskiego lorda. Nikt, kto nie ma takiej klasy, nie przyjąłby bez mrugnięcia okiem wiadomości, że właśnie skradziono mu nowiutkiego Mercedesa 260. Łatwo się domyślić gdzie - w Polsce, którą odwiedzał pracując razem z Andrzejem Brylem nad pierwszą w Europie Wschodniej (sic! - wcześniej wydano inną książkę na Węgrzech, jednak bez udziału koreańskich mistrzów) książką o Taekwon-Do.
James mieszkał w tym czasie w Wiedniu. Współautorstwo książki wymagało częstych konsultacji... więc dojeżdżał. W sumie 130 razy, i nie zdarzyło się, żeby kiedykolwiek odwołał spotkanie lub zmienił termin. Przyjeżdżał bez gwarancji, że będzie mógł wyjechać, bo w tym czasie w Polsce były poważne trudności z zakupem benzyny - była reglamentowana i do jej zakupu potrzebne były talony.
James potrafił po nieprzerwanej jeździe pracować dwadzieścia dwie godziny, po czym wsiąść do samochodu i wracać do Wiednia.
Jako eksperta Taekwon-Do można go podsumować właściwie jednym zdaniem - tylko on jeden wie i rozumie, o co w tej sztuce naprawdę chodzi.”
źródło: https://www.martialartsplanet.com/threads/differences-in-itf.119309/page-11
"1. Byłem w Rimioni (sic! powinno być Rimini) w 2001 roku. Na Kongresie podjęto uchwałę, aby syn został następcą ojca, a Syn poprosił Ojca o zobowiązanie, że za 2-4 lata przejdzie na emeryturę. Nastała cisza i Kongres zrobił przerwę, aby Syn mógł porozmawiać z ojcem. Poszli w różnych kierunkach. Problem nigdy nie został rozwiązany i podczas ceremonii otwarcia siedzieli osobno, daleko od siebie.
2. Generał Choi nie unieważnił tej decyzji, lecz po wielu dyskusjach zwołano specjalny kongres z odpowiednim wyprzedzeniem i kongres podjął działania, łącznie z wydaleniem syna, który następnie opuścił specjalny kongres ze swoim kontyngentem, udał się do pokoju hotelowego i założył swoją własną ITF".
W roku 2009 (z inicjatywy Zbigniewa Kruka) Jan Nycek utworzył Polskie Zrzeszenie Taekwon-do reprezentujące w Polsce ITF Choi Jung Hwa.
23.03.2009 (źródło: https://www.sfd.pl/Seminarium_szkoleniowe_z_Choi_Jung_Hwa-t483979.html)
"Witam.
Wczoraj wróciłem z seminarium z synem generała Choi. Czy ktoś z was był tam jeszcze?
Zapraszam do wymiany poglądów, spostrzeżeń. Możecie też pytać o cokolwiek to odpowiem.
Naprawdę bardzo mi się podobało, nie zapomnę do końca życia tego seminarium.
A tak w skrócie to seminarium odbywało się w Oleśnicy. Trwało dwa dni.
W sobotę były dwa treningi po 3 h. Poranny trening (o 10:00) był bardziej techniczny. Przerabialiśmy wszystkie układy od Chon-Ji Tul do Ge-Baek.
Następny trening był o 15:00, dokończyliśmy kilka układów, a później były zajęcia bardziej kształtujące technikę użytkową, czyli na tarcze.
O godz. 13:00 Choi zaprosił nas do sali wykładowej, gdzie opowiadał o swoich poglądach, historii Taekwon-do i wszystkich sprawach związanych z ITF. Jednocześnie bardzo skrytykował Łobodę i Jeduta (mój przypis: sądząc po tym, że 1-sza siedziba tego odłamu ITF była w Lublinie, można domniemać, że rola wcześniej wymienionych w powstaniu 3-ej ITF była niebagatelna, a z wypowiedzi Sławomira Gruszczyńskiego wynika, że oddzielenie się od pozostałych nie było transparentne).
W sobotę podobało mi się, lecz czułem lekki niesmak kiedy Choi opowiadał o "do", że tego nie da się opisać słowami, jak trzeba postępować itd., bo sam grzecznym chłopcem nie był.
Za to w niedzielę po wykładzie i treningu odniosłem dużo lepsze wrażenie. Starał się przekazać, że żałuje tego co wyszło i tak jak gdyby się nawrócił.
Muszę powiedzieć, że bardzo skorzystałem na tym seminarium, nauczyłem się dużo, dużo się dowiedziałem o TKD.
Gdy żegnałem się po obiedzie z synem generała (On wiedział, że jestem z północnokoreańskiego ITF) powiedział, żebyśmy nie pamiętali o organizacjach, żeby nie było podziału, że Taekwondo jest jedno, a my jesteśmy rodziną. Jak Bracia.
To też wywarło na mnie bardzo duży wpływ. I cieszę się, że miałem możliwość tam być.
Jeszcze 2 fotki z seminarium".
Gdzieś doszukałem się informacji o wizycie Choi Jung Hwa w 2013 r., ale brak potwierdzających zdjęć itd.
Natomiast dobrze udokumentowana jest wizyta w roku 2016 roku.
Komentarze
Prześlij komentarz