Moje czarne pasy: Daria Ćwiklińska (cz. 1): Satysfakcja
Po 7 latach przerwy, wczoraj otrzymaliśmy oficjalne powiadomienie o ponownym powołaniu mojej córki Darii do Kadry Narodowej Poomsae.
Autor tekstu: Daria Ćwiklińska
Kiedy
mój tata zaproponował mi, żebym przygotowała post dotyczący
mojego taekwondo, bardzo się ucieszyłam. Dopiero po chwili w mojej
głowie pojawiło się pytanie: „O czym mogę napisać?”. Problem
nie polegał na tym, że przez te wszystkie lata mojego życia z
taekwondo nic się nie wydarzyło… wręcz przeciwnie ! Jest tyle
rzeczy, wspomnień, które chciałabym opowiedzieć, że nie wiem od
czego zacząć, co wybrać. Przecież mogłabym napisać o
nastawieniu psychicznym do treningu i startu w zawodach, motywowaniu
zawodnika, wszystkich sukcesach, które wspólnie z tatą
osiągnęliśmy, o najtrudniejszych walkach, wojsku, w którym byłam
dla taekwondo i w którym przetrwałam dzięki taekwondo i mojej
rodzinie, lub o występie w programie TVN „Mam Talent”, do
którego często wracam myślami, bo były to jedne z
najpiękniejszych chwil w moim życiu. Niezależnie o czym bym
napisała, skupiając się tylko na konkretnym wydarzeniu, ciężko
byłoby mi w jednym poście przekazać, jak dużą rolę odgrywa w
moim życiu taekwondo.
W końcu zauważyłam, co łączy te
wszystkie przeżycia – satysfakcja. W moim życiu najwięcej
satysfakcji dało mi taekwondo. Nie chodzi tu tylko o sukcesy. Każdy
trening sprawia, że czuję się lepiej fizycznie i psychicznie,
wzrasta moje poczucie własnej wartości, poza tym każda godzina na
sali jest kolejnym krokiem do spełniania marzeń – i tych dużych
i tych małych.
Czasem bywało tak, że z przyczyn niezależnych
ode mnie, musiałam mieć przymusową przerwę w treningu, np. z
powodu kontuzji. Dopiero wtedy rozumiałam, jak bardzo potrzebuję
taekwondo. Wyłączenie z treningu powodowało, że codziennie
czułam, że czegoś mi brakuje, jakby dany dzień był oszukany i
nie zawierał czegoś istotnego.
Mój tata zawsze powtarza, że
sukcesy to skutki uboczne dobrego treningu oraz że to właśnie
trening jest najfajniejszy i najważniejszy. W 100% zgadzam się z
moim tatą. Zawsze trenuję całym sercem nie dla sukcesu, ale samego
treningu. Jeżeli wystąpi skutek uboczny w postaci sukcesu to tym
większa satysfakcja.
Niektórzy uważają, że życie bez
satysfakcji jest puste. Idąc tym tokiem myślenia – mam bardzo
bogate życie, bo mam moje taekwondo.
Komentarze
Prześlij komentarz