"MAM TALENT" TVN (cz. 4) - moje wspomnienia (cz. 3): Przygotowania do castingu

Do castingu w Gdańsku zostało około 40 dni. Mieliśmy już doświadczenie we współpracy z TVP 3 Bydgoszcz, ale nie z takim programem jak MAM TALENT TVN. Wiedzieliśmy, że wystąpimy na właściwym castingu, przed znaną z telewizji komisją, a tym samym być może pojawimy się na wizji, ale nie wiedzieliśmy jednej bardzo istotnej rzeczy...
Jakie są dokładnie reguły tego programu ?
Podstawową kwestią było uzyskanie informacji: czy nakazują one na casitngu powtórzyć występ z precastingu ? Pamiętaliśmy o naszym zapewnieniu złożonym Panu reżyserowi, natomiast wątpliwość budził termin - deklaracja ta miała dotyczyć najbliższego występu na castingu, czy też miał on na myśli nasz ewentualny udział dopiero w półfinale ?
Uzyskanie odpowiedzi zajęło nam trochę czasu. Dowiedzieliśmy się, że każda tura "rządzi się własnym życiem", zatem jeśli zobowiązaliśmy się przygotować "coś więcej", powinniśmy zrobić to już teraz.

Pierwsza wersja choreografii walki z pięcioma przeciwnikami powstała na kartce papieru przy naszym stole kuchennym. Mieliśmy zarys, teraz trzeba było "pozyskać" pięciu chętnych.
Pamiętam moment na sali, kiedy zebrałem grupę pod drabinkami i powiedziałem o naszym projekcie. Występ w MAM TALENT, jak napisałem wcześniej na stronie www naszego klubu, to nie żarty, a nawet pewne ryzyko. Jedno podejście bez szans poprawek, na zasadzie występu "na żywo", z tą różnicą, że bez gwarancji pojawienia się na wizji. Równie dobrze może zostać wyemitowany cały występ, jak jego skrót, bądź też tylko migawka. Można także zostać zupełnie pominiętym, co zdarza się bardzo dużemu procentowi tych, którzy ocenieni zostali na 3 x TAK, i co może jest lepsze niż znalezienie się w puli wyśmianych.
Założenie było następujące: "Jeśli będziemy się na wizji, cel został osiągnięty !".
Fakt, że przeszliśmy pierwszą turę eliminacji dodał wszystkim pewności siebie i wyznaczone przez nas osoby bez większych oporów zgodziły się zaryzykować.
Była już połowa maja. Mój syn, Bartosz Ćwikliński, napisał maturę, a Damian Domagała podleczył stopę. Poza nimi w skład ekipy weszli: Marek Malinowski, Mikołaj Witkiewicz oraz oczywiście "weteran programu" Kacper Osiadło. Wszyscy ćwiczyli od wielu lat i byli posiadaczami czarnych pasów (za wyjątkiem Kacpra, który egzamin zdał dopiero za kilka miesięcy, w grudniu, ale na występ castingowy, dostał "tymczasowy" czarny pas, żeby wyglądać dokładnie tak jak pozostali).

To oficjalne zdjęcie zrobione w Gdańsku na potrzeby programu. 
Stoją od lewej: Kacper, Marek, Daria, Bartek, Damian, Mikołaj.

Ekipa była pewna, lecz nie mieliśmy rezerw. Po tym, co usłyszałem wchodząc na precasting, nie braliśmy pod uwagę wykorzystanie osób starszych np. Piotra Kroschela.

Mieliśmy przygotowany szkic choreografii, Na razie była to tylko teoria. Trzeba było sprawdzić, jak to co istniało na papierze, będzie wyglądało w rzeczywistości - "popłynie, czy utonie ?".
Rozpoczęliśmy próby, początkowo na małej sali. Choreografia musiała stanowić logiczną i widowiskową, trwającą 2 minuty, ciągłość. Wszystko co działo się na scenie musiało zostać tak zaplanowane, żeby było dobrze widoczne od frontu. Akcja musiała się przemieszczać, wypełnić całą przestrzeń, a jednocześnie nie opuścić centrum sceny. Uczestnicy akcji mieli poruszać się nie zakłócając logiki i jednocześnie robiąc miejsce na kolejne starcie.
Całość miała charakter scenki w rodzaju Bruce'a Lee - szybkie ekonomiczne nokauty. Każdy napastnik nabiegał dwa razy (za wyjątkiem Kacpra i Damiana, którzy "oberwali" trzy razy) - raz od dziewczyny to za mało, żeby mężczyzna został znokautowany, a poza tym czas trwania pokazu wymagał więcej niż pięciu akcji.
Zupełnie nowym elementem włączonym do pokazu było obezwładnienie Darii poprzez  objęcie jej i przytrzymanie oburącz przez jednego z napastników, w celu umożliwienia wykonania akcji innemu, nadbiegającemu od przodu. Daria miała zapobiec zagrożeniu wybijając się wysoko w górę i uderzając obiema nogami nadbiegającego, przez cały czas pozostając w uchwycie pierwszego.
Ten trudny, także dlatego, że wcześniej nie wykonywany i nie trenowany, moment, zdecydowaliśmy się powierzyć Bartkowi z dwóch względów: Daria miała do brata największe zaufanie i mogli dodatkowo ćwiczyć w domu, poza próbami.

Nadszedł czas na przeniesienie prób na dużą salę. Potrzebowaliśmy koniecznie jeszcze jednej informacji - jakie są wymiary sceny, na której mamy wystąpić w Gdańsku ? Zwróciliśmy się z zapytaniem i otrzymaliśmy potrzebne dane. Odtąd na każdej próbie ćwiczyliśmy na oznaczonej  powierzchni odpowiadającej wymiarami scenie. Większość prób filmowaliśmy, co pozawalało nam na lepszą ocenę i umożliwiało ostateczną korektę ustawienia, techniki, rytmu i dynamiki. Pokazaliśmy także nagrania z prób kilku osobom postronnym, żeby usłyszeć opinię "z zewnątrz" tzn. osób nie zaangażowanych, takich jakie będą oglądały występ w Gdańsku. Usłyszeliśmy m.in.: "Ale to brutalne !". Cóż, każda realna walka w rzeczywistości jest brutalna. Dziewczyna zaatakowana przez pięciu mężczyzn nie może obronić się w łagodny sposób. Naszym celem było zachowanie pewnej dozy realizmu, na zasadzie: gdyby tak się wszystko ułożyło, to może mogłoby się udać.

Dobranie muzyki stanowiło kolejne wyzwanie. Uważałem, że nie należy budować nadmiernego dramatyzmu i gitarowy, melodyjny utwór Steve'a Vai'a będzie dobrym tłem, wskazującym, że chodzi tylko o pokaz.

Pozostały jeszcze dwie kwestie: w jakich strojach grupa ma wystąpić, oraz czy Daria ma rozbijać deski ?

Daria musiała wyraźnie odróżniać się od reszty grupy, także ze względu na przejrzystość akcji. Przeglądaliśmy oferty różnych "uniformów" pokazowych na eBay, lecz większość tego typu strojów przeznaczona była dla dzieci - były zbyt małe, zbyt infantylne i nie wiadomo, czy zamówienie zdążyłoby dojść na czas.
Tu los nam sprzyjał. Zupełnie nieoczekiwanie znaleźliśmy na Allegro czarny dobok Taekwondo dokładnie w rozmiarze Darii (rzeczywiście pasował idealnie, bez żadnych poprawek). Poprosiliśmy o jak najszybszą wysyłkę z Krakowa i po kilku dniach mieliśmy oryginalny strój sceniczny, który znakomicie kontrastował z białymi dobokami chłopców. Czarny strój Darii miał czerwone obszycia na kołnierzu i czerwone lampasy na rękawach (także czerwony napis "Taekwondo" na plecach). W jednym z firmowych sklepów Daria natrafiła na czerwone, sportowe buty w jej rozmiarze, które jakby na nią czekały.

Nie do końca mogliśmy "dogadać się" co do desek. Ja jestem przeciwnikiem rozbijania. Szkoda drewna (oraz pieniędzy na nie) i rąk. W "Podręczniku Taekwondo" napisałem: "W pewnym momencie właśnie z rozbijaniem zaczęto kojarzyć wschodnie sztuki walki. Na szczęście to niefortunne uproszczenie mamy już za sobą... Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że silne uderzenie nie przygotowaną do tego celu dłonią, najprawdopodobniej zakończy się jej kontuzją. Natomiast przygotowanie dłoni do uderzeń równa się jej deformacji. Obecnie większość osób nie jest zainteresowana ani jednym, ani drugim rozwiązaniem" (wśród moich czarnych pasów jest chirurg i programiści).
Na rozbicie, oprócz odpowiedniego uderzenia, składa się wiele elementów: grubość i rodzaj drewna, jego wilgotność, a także sposób trzymania przez asystentów, którzy nie mogą drgnąć ani się cofnąć. Rozbicie zawsze może się nie udać lub skończyć kontuzją.
Ostatecznie zostałem przegłosowany: "Rozbicia desek są efektowne, zawsze dobrze wyglądają i podoba się to widowni".
Jeśli tak to idziemy na całość - Daria miała rozbić 15 desek w trzech seriach po 5 ! Miały to być rozbicia nie tyle siłowe, co szybkościowe, wykonane głównie nogami. Zamówiliśmy cienkie deski, które na pokazie miały się "rozpryskiwać" na drobne kawałki. Na próbach ćwiczyliśmy układ rozbić głównie na packi i tylko kilka desek rozbiliśmy na próbę, tymi kopnięciami, które uznaliśmy za szczególnie ryzykowne tj. odwrotne kopniecie okrężne bez obrotu (ma mniejszą siłę niż pozostałe), kopnięcie po obrocie lewą nogą (zawsze jest mniej pewna niż prawa). Wszystko się udawało, więc deski weszły do programu.

Przeprowadzenie odpowiedniej ilości prób wcale nie było takie łatwe. Wszyscy biorący udział musieli poświęcić dodatkowy czas. Kiedy już go znaleźliśmy, okazało się, że nawet dla świetnie wytrenowanej Darii, Mistrzyni Polski i członkini kadry narodowej toczącej pojedynki na całym świecie, takie 2 minuty "zasuwania" na najwyższych obrotach są bardzo wyczerpujące: "To trudniejsze niż walka na zawodach, gdzie są chwile przerwy pomiędzy akcjami". Wszyscy chłopcy byli od Darii dużo wyżsi i zdecydowanie górowali wagą. Podcięcie Marka i rzut przez plecy Damiana wcale nie były łatwe (żeby rzucić wysokiego Damiana, Daria musiał ustawiać się na prawie wyprostowanych nogach). Po kilku właściwych szybkich powtórkach trzeba było próbę kończyć.

Dumny jestem z tego, że cała ekipa pochodziła z naszego klubu - zrobiliśmy to "o własnych siłach" bez żadnej pomocy z zewnątrz, jednak jak wspomniałem wcześniej nie mieliśmy rezerw. Przez cały okres przygotowań drżeliśmy z obawy, czy jakieś nieoczekiwane zdarzenie nie wykluczy któregoś z członków. Gdy raz Kacper nie zjawił się na próbie i nie odbierał telefonu (później okazało się, że zasnął), tak spanikowałem, że, na wszelki wypadek, zacząłem przerabiać choreografię na walkę z czterema.
Na jednej z prób poważnej kontuzji prawej ręki doznał Bartek (dobrze, że zdążył napisać maturę !). Początkowo nie wyglądało to szczególnie groźnie, chociaż ręka bardzo dokuczała, a ostatecznie problem okazał się bardziej złożony niż można było się spodziewać. Pomimo kontuzji Bartek nie przerwał prób i rewelacyjnie wystąpił w obu edycjach.

Na dwa dni przed wyjazdem do Gdańska zapadła decyzja o zmianie muzyki - na ekrany kin właśnie wszedł remake Mad Max'a i brzmiący niepokojąco fragment ścieżki dźwiękowej z tego filmu miał stanowić podkład. Byliśmy gotowi na Gdańsk !

Jedną z prób (Daria jeszcze w białym doboku) opublikowaliśmy na naszym kanele YouTube (do tej próby dograliśmy dobraną później muzykę z Mad Max'a).
Przy okazji tego posta podjęliśmy decyzję o opublikowaniu jeszcze jednej wersji próby, tym razem na kanale YouTube "Daria TKD" - tu Daria ubrana jest już w czarny strój, ale słyszymy jeszcze pierwotny podkład muzyczny.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój program "Taekwondo Stretching" (cz. 1): Wprowadzenie i Zestaw 1

Jeszcze dwie książki w języku polskim na temat Taekwondo