"MAM TALENT" TVN (cz. 6) - moje wspomnienia (cz. 5): Casting w Gdańsku (cz. 2)

Czekając z żoną przy bocznym wejściu na widownię obserwowaliśmy poprzedzającego Darię wykonawcę - był to długowłosy, poruszający się o kulach chłopak, bardzo dobrze śpiewający Niemena (później widziałem go, chyba z tą samą piosenką, na "polskim Woodstock"). Wymieniliśmy znaczące spojrzenia: "Cholera, ciężko będzie". Kiedy skończył, ktoś podprowadził nas na wyznaczone miejsca. Siedzieliśmy po przeciwnej stronie niż nasi kibice, tak blisko komisji, że słyszeliśmy to, co mówią między sobą bez oficjalnego nagłośnienia.

Daria wyszła na środek sceny. Przewodnicząca jury, Agnieszka Chylińska, już w pierwszym zdaniu stworzyła dobrą, przyjazną atmosferę: "Co taka piękna dziewczyna robi na scenie MAM TALENT ?" - zapytała z uśmiechem. Wywiązała się dosyć długa konwersacja, w trakcie której Daria nieco niefortunnie zarzuciła, jak to ujęła Agnieszka Chylińska: "brak kompetencji komisji do oceniania Taekwondo", na co członkowie jury zareagowali nieco egzaltowaną konsternacją, a lekko zawstydzone Darii: "Nie to miałam na myśli" znalazło się w telewizyjnym zwiastunie odcinka. Zapytana o swoje sukcesy sportowe i wymieniając je, Daria spowodowała, że komisja potraktowała ją poważnie. Daria sprytnie i wymijająco odpowiedziała na pytanie Agustina Egurolli "Dlaczego aktualnie nie jest w kadrze narodowej ?" - szczera odpowiedź, w aspekcie kadry Poomsae, nie stawiałaby PZTO w zbyt dobrym świetle (ja w kolejnym, 2016 roku, po 20-tu latach aktywnej działalności, zrezygnowałem z członkostwa w PZTO - Daria została).
W sumie komisja nie bardzo wiedziała, czego spodziewać się po tej drobnej i delikatnej, niekoniecznie wyglądającej na wojowniczkę, dziewczynie. Agnieszka Chylińska ze słowami "Trzymamy kciuki" poprosiła o występ.

Daria stanęła w pozycji Tong Milgi i gdy rozbrzmiała muzyka, weszła dokładnie "w punkt" - kolejne ruchy precyzyjnie zgrywały się z akcentami muzycznymi. Gdy w szóstym ruchu Daria wykonała pierwsze kopnięcie, Yop Chagi, usłyszałem jak Agnieszka Chylińska powiedziała: "No", z intonacją wyrażająca aprobatę i podtekstem "Jest dobrze".

Zwróćcie uwagę na czerwone lampasy na rękawie i nogawce - są dokładnie równoległe !

W trakcie kolejnych kilku ruchów wykonywanych przez Darię indywidualnie, Mikołaj odłączył się od stojących w kącie i komentujących poczynania Darii chłopców, zmierzając w jej kierunku.

Czy rozpoczęcie i cała sytuacja miały charakter symboliczny ? W sztukach walki, co nie jest tajemnicą, bardzo często dochodziło do waśni pomiędzy różnymi stylami, a także pomiędzy organizacjami w ramach tego samego stylu. Chłopcy byli w białych dobokach, a Daria w czarnym, co mogło wskazywać na różne szkoły. W rzeczywistości jednak naszą ideą było pokazanie Taekwondo, bez zagłębiania się w różnice pomiędzy organizacjami i poszczególnymi szkołami. Strój Darii był uniwersalny - nie posiadał cech charakterystycznych dla żadnej organizacji (i jak wspomniałem wcześniej) znakomicie kontrastował z białymi dobokami chłopców, którzy ubrani byli w sposób najprostszy i najbardziej ekonomiczny, w jednakowe stroje używane na treningu (doszedłem do wniosku, że wizerunek złoczyńców ubranych w dresy jest zbyt wyeksploatowany,  a przy tym mało estetyczny), Dopatrywanie się jakichkolwiek wskazań związanych z użytymi strojami jest niecelowe - chcieliśmy zaprezentować słynący z kopnięć koreański styl walki Taekwondo, a zaczepka ze strony chłopców była pretekstem do zawiązania akcji.

Mikołaj brutalnie przerwał ćwiczenia Darii, popychając ją i atakując słownie. Ona nie przestraszyła się. Kiedy już wiadomo było, że walka jest nieunikniona, Daria rozpoczęła dwoma błyskawicznymi kopnięciami: lewym kopnięciem bocznym, Yop Chagi, i prawym kopnięciem w tył po obrocie, Dwit Chagi. Uderzony dwukrotnie w brzuch Mikołaj upadł, a Daria prawym kopnięciem-pchnięciem, Ap Miro Chagi, "odesłała" go tam skąd przyszedł, w kierunku kolegów, po czym natychmiast ruszyła z impetem w ślad za nim, żeby wykorzystać zaskoczenie i utrzymać inicjatywę.

To co pamiętam przede wszystkim, to wyczuwalna, emanująca ze sceny energia. Daria już jako dziecko była bardzo utalentowana. Debiutowała w zawodach w wieku 5 lat, w 1998 roku w Warszawie, wykonując pierwszy układ indywidualnie i jako członek drużyny, z dwoma starszymi o kilka lat koleżankami z Olsztyna (za indywidualne wykonanie, ponieważ była w tej kategorii wiekowej jedyną zawodniczką, nie dostała medalu, ale olbrzymiego, pluszowego Kubusia Puchatka i została imiennie wymieniona w dzielnicowej, bielańskiej gazecie; natomiast w drużynie zdobyła swój pierwszy w życiu puchar). Wkrótce potem, w olsztyńskim OSiR-rze, podczas Pucharu Lee, przy olbrzymim aplauzie publiczności, dała indywidualny pokaz składający się z ćwiczeń gimnastycznych i pierwszego układu, przed całą elitą polskiego Taekwondo i gościem specjalnym Kyong Myong Lee. Dziesiątki (a może więcej ?) występów przy okazji pokazów oraz zawodów w różnych miejscach w Polsce i na świecie, przez wszystkie kolejne lata, nauczyły ją takiego poziomu koncentracji, który umożliwia jej oderwanie się od całego kontekstu sytuacji i stuprocentowe "zanurzenie się" w świecie walki. Wśród naszych kibiców było kilkoro ćwiczących w towarzystwie rodziców. Gdy wracaliśmy już busem do Bydgoszczy, jeden z obecnych rodziców, wciąż podekscytowany występem, mówił do mnie: "Powinno się pokazać jak zmienia się twarz Darii... a gdyby przeszła dalej, może powinna walczyć mieczem ?". Miał słuszne spostrzeżenia: czujni montażyści TVN wyłapali to samo co on i w relacji telewizyjnej, w ostatniej chwili występu Darii zbliżono przez dłuższą chwilę jej twarz na cały ekran - wyraźnie widać było jak schodzi koncentracja i Daria wraca do rzeczywistości poza światem walki (... a miecz rzeczywiście wykorzystaliśmy w półfinale).
O Darię chodziło przede wszystkim, ale należy pamiętać, że towarzyszyli jej posiadacze czarnych pasów, doświadczeni i trenowani w pełnokontaktowym sporcie walki (Bartek i Damian są wielokrotnymi medalistami oraz kilkukrotnymi Mistrzami Polski - aktualnie obaj są posiadaczami stopnia 4 DAN w Taekwondo WT, a takie wyniki nie sposób osiągnąć bez odpowiedniego poziomu umiejętności, doświadczenia i koncentracji). Wszyscy oni również byli bardzo skoncentrowani i stanęli na wysokości zadania - pojawiali się we właściwym momencie i właściwym miejscu, nie bali się kontaktu z podłogą ani nawet silnych uderzeń, dzięki czemu Daria mogła pozwolić sobie na lekki kontakt, co urealniło walkę - bez ich asysty trudno byłoby zaprezentować umiejętności Darii.

Cała walka przetoczyła się przez scenę jak tornado ! "Co to było ? Co tu się właściwie stało ?!" - podejrzewam, że takie odczucie mogło towarzyszyć wielu obserwującym i być może nawet komisji ?
O ile dobrze pamiętam, a myślę że tak, publiczność podczas występu Darii wstała dwukrotnie - spontanicznie, bez udziału animatorów. Pierwszy raz,gdy walka się skończyła, a Daria po powaleniu Marka nadal stała w pozycji gotowości, krzycząc i rozglądając się dookoła, czy na pewno żaden przeciwnik już nie wstaje.
To nie był jednak koniec występu. Na sygnał chłopcy zerwali się z podłogi i pobiegli po przygotowane wcześniej, ułożone w kupkach na skraju sceny deski. Rozbicie pierwszych pięciu desek było trudne, wzorowane na kultowej scenie z "Wściekłych pięści". Trzymając deski przed sobą asystenci otoczyli Darię i delikatnie krążyli wokół niej, a ona czujnie obracała się i rozglądała. Nagle rozpoczął się atak: kolejni przeciwnicy błyskawicznie posuwali się ku Darii, a ona niczym Bruce Lee, "rozdawała" kopnięcia na wszystkie strony, przy czym każde kopnięcie było inne. Trudność tego rozbicia polegała głównie na tym, że asystenci nie stali nieruchomo, a nabiegali szybko ze wszystkich stron trzymając deski odpowiednio przed brzuchem lub głową. Daria minęła się z Damianem o ułamek sekundy i to wystarczyło, żeby pierwsza deska "ocalała" - z pięciu rozbite zostały cztery, o ironio te trudniejsze, a rozminęło się "najbardziej bankowe" prawe kopnięcie boczne, Yop Chagi !
Chłopcy błyskawicznie ustawili kolejne rozbicie: tym razem stali już w miejscu, a rozbicie polegało na dużej ilości kopnięć obrotowych: dwa Dolge Chagi poziomo, jedno za drugim, i następnie trzy deski ustawione w pionie: Dolio, Dolge i lewą nogą w najwyższą deskę Dwihuryo Chagi. Lepiej byłoby wszystkie deski rozbijać prawą nogą, lecz układając choreografię trzeba było tak ustawić rozbicia, ich kolejność i kierunek, żeby żaden fragment deski nie poszybował w kierunku komisji i publiczności. Kolejny pech - ostatnia deska nie pękła. Nie wiadomo dlaczego ? Zmęczenie ? Stres ? Przecież to kopnięcie, także lewą nogą, Daria robiła setki i tysiące razy ! Gdybyśmy nie byli go pewni, nie ryzykowalibyśmy ! A jednak.
W relacji telewizyjnej było widać, jak bardzo spięty byłem w tym momencie. Zdawałem sobie sprawę, że ten występ to wyjątkowa chwila w naszym życiu, szczególnie Darii, i bardzo, bardzo, zależało mi na tym, żeby wszystko się udało.
Ostatnie pięć desek, w rozbiciu łączącym techniki ręczne i nożne, "rozprysnęło się w drobny mak". W sumie Daria w błyskawicznym tempie, w bardzo różnorodny sposób, rozbiła 13 z 15 desek !

Daria zakręciła się przez plecy i usiadła w szpagacie układając ręce w Tong Milgi, tak jak na początku występu.
Widocznie dwie ocalałe deski nie miały znaczenia dla publiczności, która zaraz po tym wzniosła gromkie owacje ponownie wstając z miejsc. Gdy wrzawa już ucichła, zapadła chwila ciszy. Jako pierwsza odezwała się Agnieszka Chylińska: "Daria ! I co mam Ci powiedzieć ? Że jesteś genialna ?" - jaka szkoda, że zabrakło tej wypowiedzi w relacji telewizyjnej ! Widocznie dla komisji 13 rozbitych desek, plus cała reszta, zupełnie wystarczyło, gdyż Daria usłyszała jeszcze dużo miłych słów.
Agustin Egurolla pochwalił całą choreografię mile łechcząc moje ego, ale niestety tej wypowiedzi także zabrakło w relacji telewizyjnej i bardzo tego żałowałem, gdyż uznanie ze strony tak popularnego i kompetentnego choreografa sprawiło mi olbrzymią satysfakcję, ale... doczekałem się ! W półfinale, gdzie już nie było żadnego montażu i wszystko szło na wizję, Agustina Egurolli powiedział: "I znowu perfekcyjna choreografia..." (!!!).
Tymczasem występ w Gdańsku zakończył się podsumowaniem Agnieszki Chylińskiej: "Daria ! Zdecydowanie masz talent ! Trzy razy TAK !".

Zobacz występ Darii na oficjalnej stronie "MAM TALENT" TVN (poczekaj, aż znikną reklamy !)

Sfilmowano jeszcze naszą wspólną radość, gdy ekipa podbiegła do mnie i mojej żony tuż po występie, oraz jeszcze raz, gdy wybiegaliśmy z budynku teatru szpalerem ludzi oczekujących na wejście na drugą, wieczorną część castingu - wkrótce po naszym występie ogłoszono przerwę. Nasi kibice opuścili wówczas widownię i zabraliśmy się wspólnie do domu.

Po drodze, na najbliżej stacji paliwowej zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść. Jeszcze nie do końca przytomny po występie, przez chwilę miałem pretensję do Mikołaja o niedokładne trzymanie desek - wydawało mi się, że obie deski, które nie pękły trzymane były przez niego. Szybko jednak wyjaśniliśmy sytuację, Byłem w błędzie. Mikołaj trzymał tylko jedną z tych desek i wtedy także nie było w tym jego winy. Chciałbym w tym miejscu jeszcze raz go przeprosić i jeszcze raz podziękować za jego udział w obu występach: castingu i półfinale.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój program "Taekwondo Stretching" (cz. 1): Wprowadzenie i Zestaw 1

Jeszcze dwie książki w języku polskim na temat Taekwondo