NAWET NAJGORSZA PRAWDA JEST LEPSZA NIŻ KŁAMSTWO - jeszcze raz szary dobok i Alex Gillis

1-go sierpnia 2020 r. opublikowałem post: "Czy szary dobok rzeczywiście był marzeniem gen. Choi Hong HI?"
Zauważyłem, że temat ten budzi nadal spore zainteresowanie, dlatego jeszcze raz eksonuję moje linki:
"Szary dobok niespełnione marzenie gen Choi Hong Hi" na blogu oraz na oficjalnej stronie ITTAF
oraz ten, dołączony przez GizmoTkd w komentarzu: 
http://www.kidokwan.org/grant8thdan/juche-fiber/
a kilka dni temu, Alex Gillis, autor: "Zabójcza sztuka walki - Nieznana historia Tae Kwon Do" na swoim kanale YouTube dołączył archiwalną (1976) transmisję telewizyjną z promocyjnego pokazu i meczu Kanada vs USA, gdzie członkowie drużyny USA wystapili w szarych strojach dobok (co prawda bez obszyć, ale jednak).

Alex Gillis jest dziennikarzem i mistrzem sztuk walki z Toronto. Trenuje różne style Tae Kwon Do i inne sztuki walki przez około 35 lat. Po raz pierwszy usłyszał niesamowite opowieści o tej sztuce od jednego ze swoich instruktorów i aby odkryć prawdę zbadał historię TKD "od podszewki".


„Wszystko, co dotyczy podjęcia ryzyka i zrozumienia historii (sprawia, że ​​opowiadanie historii jest świetne); ryzyko związane z relacjonowaniem wydarzeń, a nawet ryzyko związane ze sposobem opowiadania historii, strukturą dzieła, a także tym, jakie szczegóły zdecydujesz się pokazać w scenie. (Innym skutecznym ryzykiem jest) znalezienie kogoś, z kim można porozmawiać, kogoś, kto zaufałby ci na tyle, aby opowiedzieć ci swoją historię, nawet sygnalistów, którzy opowiedzą ci swoją część historii; to zawsze jest trudne. ”
tekst oryginalny“Anything in terms of taking a risk and getting the story (makes for great storytelling); risks in terms of on-scene reporting and even risks in terms of how you tell the story, the structure of the piece as well as what details you decide to pick to show in the scene. (Another successful risk is in) finding someone to talk, someone who would trust you enough to tell you their story, even whistleblowers who will tell you their part of the story; that’s always tough to do. ”

***

Kung Fu Tea (KFT):   Czy możesz nam opowiedzieć trochę o swojej pierwotnej inspiracji do badania historii Tae Kwon Do?

Alex Gillis (AG): Trenowałem w siłowni sztuk walki w Toronto, kiedy jeden z tamtejszych instruktorów zaczął mi opowiadać o „założycielu” Taekwon-Do, Choi Hong-Hi, który rzekomo mieszkał w Toronto, o spisku mającym na celu zabójstwo prezydenta Korei Południowej i inne szalone historie. Byłem dziennikarzem i skakałem z przyjaciółmi po tej ruchliwej siłowni, skupiając się na utrzymaniu formy, ale musiałem sprawdzić plotki. W ten sposób rozpocząłem dochodzenie. Napisałem kilka artykułów do magazynów o prawdziwej historii Tae Kwon Do i zamieniłem je w książkę. Myślę, że początkowo największą inspiracją było poszukiwanie prawdy.

(KFT): Dlaczego zdecydowałeś, że teraz jest dobry moment, aby wrócić i ponownie przyjrzeć się swoim badaniom w A Killing Art?

(AG): Książka miała siedem lub osiem lat i wymagała aktualizacji. Chciałem też być odważniejszy w niektórych sekcjach, wymieniając więcej osób, przekazując więcej spostrzeżeń i ujawniając jeszcze kilka rzeczy. Poza tym stara książka zawierała kilka rozdziałów ze zbyt dużą ilością informacji oraz kilkoma błędami i niejasnościami (w tym głupi błąd matematyczny i błąd dotyczący koreańskiego domu gejszy!), więc wszystko zaktualizowałem i poprawiłem. Ponadto napisałem kilka nowych sekcji i rozdziałów.

(KFT): Czy możesz nam opowiedzieć o swojej przeszłości jako pisarza i rodzajach metod, jakich użyłeś podczas zbierania materiałów do tej książki?

(AG): Jestem dziennikarzem śledczym, więc najpierw wykorzystałem swoje umiejętności do wyszukiwania informacji, zagłębiając się na przykład w tajne dokumenty FBI i CIA. To było mnóstwo pracy w bibliotece i Internecie! Następnie, uzbrojony w fakty, przeprowadziłem wywiady z kluczowymi osobami, z których wiele mieszkało w Toronto w Kanadzie, gdzie mieszkam. Na szczęście żyłem we właściwym miejscu o właściwym czasie: wiele tradycyjnych TKD na początku rozwinęło się w Kanadzie, zwłaszcza po tym, jak dyktatura Korei Południowej ukradła tę nazwę w 1972 r., aby stworzyć narodową sztukę walki, a później olimpijską TKD. Jednak moje najważniejsze metody opierały się na opowiadaniu świetnych historii, popartych wieloma źródłami. Chciałem książki, którą można by przeczytać, aby historia była tak ekscytująca jak sztuka walki. Napisałem A Killing Art tak, żeby czytało się ją jak thriller. Biorąc pod uwagę całe szpiegostwo i intrygi w historii, nie było to zbyt trudne. Książka musiała być także wiarygodna; musiała to być w stu procentach literatura faktu, pomimo niewiarygodnie brzmiących historii. Jest mocno odwoływany.

Gen. Choi Hong-Hi, z podpisem: Generał Choi blokuje kopnięcia swojego syna Choi Jung-Hwa (po prawej) i Parka Jung-Taeka, mojego pierwszego instruktora. ZDJĘCIE DZIĘKI DZIĘKI GENERAŁU CHOI.
Gen. Choi Hong-Hi, z podpisem: Generał Choi blokuje kopnięcia swojego syna Choi Jung-Hwa (po prawej) i Parka Jung-Taeka, mojego pierwszego instruktora. ZDJĘCIE DZIĘKI DZIĘKI GENERAŁOWI CHOI.

(KFT): Biorąc pod uwagę liczbę lat, które poświęciłeś na badanie i pisanie o TKD, jakie rady miałbyś dla osób rozpoczynających pisanie historii innych sztuk walki?

(AG): Moja główna rada jest następująca: (1) odrób swoją pracę domową, aby rozmówcy i czytelnicy szanowali twoją pracę; (2) zadawaj trudne pytania (a także zabawne); (3) potwierdzaj wszystko, co słyszysz i czytasz, ponieważ nawet mistrzowie kłamią, oszukują lub błędnie pamiętają przeszłość; oraz (4) nie bądź nudny, nie zagłębiaj się w szczegóły i nie popisuj się; (5) spróbuj opowiedzieć wspaniałą historię, używając scen i dramatycznych anegdot, tak aby odzwierciedlić ducha tego, co odkryłeś.

(KFT): Czy Twoim zdaniem ktoś musi ćwiczyć lub mieć doświadczenie w sztukach walki, żeby o tym pisać?

(AG): To trudne pytanie, ale muszę odpowiedzieć, że tak, jeśli pisanie jest stałą pracą lub hobby. Jeśli nie masz zaplecza, powinieneś znać materiał od podszewki, ale nawet wtedy trudno byłoby uniknąć stereotypów i podstawowych błędów. Jeśli ktoś chce o czymś regularnie pisać, to powinien spróbować to przećwiczyć.

(KFT): Patrząc na to ostatnie pytanie z nieco innej perspektywy, ogólna rada, jakiej dajemy dziennikarzom i autorom literatury faktu, brzmi: „nie zawdzięczajcie niczego swoim źródłom”. Czy to w ogóle możliwe, pisząc o społeczności, której jesteś częścią? W jaki sposób próbowałeś negocjować te wyzwania w swojej pracy?

(AG): Rozumiem, co masz na myśli. „Nie jesteś nic winien swoim źródłom” może oznaczać, że nie powinieneś ulegać wpływom, uprzedzeniom i propagandzie źródeł. Jednak dziennikarze często zawdzięczają swoim źródłom sporo: (a) zobowiązanie do słuchania i uczciwości w reportażach i wywiadach, (b) odpowiedzialność za prawidłowe przedstawienie faktów, (c) uczciwość w poświęcaniu czasu i energii na ustalenie odkrywania prawdy w danej sytuacji oraz (4) odwagi potwierdzania wszystkiego. A te cztery nie przychodzą mi do głowy. Ponieważ należałem do społeczności Tae Kwon Do, wiedziałem, kogo zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną, i wiedziałem, o co pytać, i potrafiłem wykryć kłamstwa i oszustwa z odległości mili. To była ogromna zaleta.

Na przykład, kiedy przeprowadzałem wywiad z generałem Choi Hong-Hi, wiedziałem, że ma on zmysł medialny i potrafi oszukiwać i zastraszać dziennikarzy. Aby się przygotować, zabrałem ze sobą arcymistrza-instruktora (kogoś, kogo szanował) i przygotowywałem się szeroko, wiedząc, że potrzebuję od niego tylko najlepszych historii i faktów. Podczas rozmowy widziałem, kiedy żartuje, i zadawał dodatkowe pytania. Kiedy więc opowiedział mi tę samą starą historię o ataku na zapaśnika podczas gry w pokera w 1938 roku – historię, którą opowiedział tysiącom ludzi – zapytałem, czy przeprosił tego człowieka, ponieważ atak Choi był brutalny i niesprawiedliwy. Choi nie odpowiedział. Odwrócił wzrok, jak to opisuję w mojej książce.

Ten gest wiele o nim powiedział. Jego arogancki brak odpowiedzi pokazał, że nie przestrzegał własnych zasad dotyczących uprzejmości, samokontroli i tak dalej. Miał sześćdziesiąt lat, aby rozwiązać dylemat związany z atakiem pokera i zadośćuczynić temu facetowi, ale tak naprawdę Choi uważał go za gorszego i nawet niewartego uwagi. Jako dziennikarz musiałem zawrzeć tę anegdotę w swojej książce, mimo że byłem częścią społeczności TKD. Wiele osób, które postrzegają Choia jako swego rodzaju postać kultową, wciąż krytykuje mnie za to, że odważyłem się pokazać ciemniejsze strony jego życia i osobowości, ale takie rzeczy są ważne, gdy próbujesz zrozumieć kluczowych graczy w historii.

(KFT): Co zmieniło się w słowie Tae Kwon Do (lub bardziej ogólnie w koreańskich sztukach walki) na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat?

(AG): Kilku ankieterów zadało mi to pytanie, więc udzielę odpowiedzi podobnej do tej, którą im powiedziałem: Jedna zmiana polega na tym, że organizacje międzynarodowe i krajowe są znacznie bardziej wyrafinowane w swoich transakcjach biznesowych. Korupcja jest obecnie bardzo wyrafinowana i charakteryzuje się niewielką przejrzystością, pomimo retoryki, że wszystko jest bardziej przejrzyste i sprawiedliwe. Niektóre grupy nadal działają jak syndykaty przestępcze. Ponadto wydaje się, że w meczach olimpijskich TKD nadal jest dużo oszukiwania. Liderzy obiecali to naprawić i zastanawiam się, czy sfrustrowani sportowcy będą nadal kopać działaczy TKD w głowę za złe wezwania i oszukiwanie w walkach krajowych i międzynarodowych. Wreszcie, wiele organizacji o zasięgu międzynarodowym i krajowym nadal funkcjonuje jak pseudosekty. Nie jestem pewien, jak ktokolwiek może ominąć kultowy kult założycieli i pionierów lub całe niepotrzebne kłanianie się instruktorom, może z wyjątkiem przeczytania A Killing Art , naprawdę mocnego uderzania w torbę i treningu tak, jakby od tego zależało twoje życie. Najlepsi instruktorzy nie muszą być traktowani jak bogowie i boginie.

Gen. Choi Hong-Hi, z podpisem: Generał Choi blokuje kopnięcia swojego syna Choi Jung-Hwa (po prawej) i Parka Jung-Taeka, mojego pierwszego instruktora. ZDJĘCIE DZIĘKI DZIĘKI GENERAŁU CHOI.
W 1982 roku Park Chong-kyu (drugi od prawej) zaprosił Prezydenta Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Juana Antonio Samarancha (drugi od lewej) do koreańskiego domu gejsz. Samaranch, były faszysta z wizytówkami, ale nadal zagorzały chodził do kościoła, wyszedł po trzydziestu minutach. W 1984 Park został członkiem MKOl. Zmarł na raka wątroby w 1985 roku w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat. ZDJĘCIE DZIĘKI DZIĘKI JEONG SOON-CHEON.

(KFT): Jaki wpływ, jeśli w ogóle, miał szybki rozwój Mieszanych Sztuk Walki na rozwój Taekwondo, zarówno w Korei, jak i tutaj, w Ameryce Północnej?

(AG): Wielu zawodników MMA ćwiczy różne rodzaje Tae Kwon Do, Karate i sztuk walki w stójce, które są ich pochodnymi. Z tego co widziałem, trening uczynił ich lepszymi zawodnikami, ale niewielu chce się do tego przyznać, ponieważ TKD ma złą sławę. TKD jest uważane za nieskuteczną sztukę walki, ponieważ dominuje styl olimpijski i wygląda śmiesznie jako sztuka walki. Na przykład brak walki rękami jest niedorzeczny. Ponadto TKD jest tak popularne, że McDojo stały się normą, więc uczciwi artyści sztuk walki nie chcą być kojarzeni z TKD. Można powiedzieć, że nasza sztuka walki ma problem ze swoją marką. Z drugiej strony wiele siłowni TKD dodaje do swojego programu nauczania elementy grapplingu lub MMA. Zawsze robi mi się niedobrze, gdy to widzę, bo grappling wygląda kiepsko – z jakiegoś powodu dużo przytulania i turlania się – ale nie odwiedziłem wielkich siłowni, które połączyły różne systemy, więc nie powinienem krytykować tego trendu .

(KFT): Jaka była najbardziej zaskakująca zmiana, na którą natrafiłeś podczas zbierania informacji na temat wersji A Killing Art?

(AG): Niewiarygodne, wciąż byłem zaskoczony, jak wyrafinowane jest oszukiwanie i korupcja w olimpijskim Tae Kwon Do. Bezczelność przywódców jest imponująca i są tak potężni, że niewiele osób w TKD może wiele powiedzieć.

W 1975 r. rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczął przesłuchania w sprawie Planu (lub „Koreagate”), południowokoreańskiej misji mającej na celu uwiedzenie i wywarcie wpływu na ponad stu członków Kongresu USA oraz przekupywanie, grożenie i zabijanie Koreańczyków, którzy krytykowali południowokoreańską dyktaturę. Artyści sztuk walki byli zaangażowani w misję od góry do dołu.
W 1975 r. rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczął przesłuchania w sprawie Planu (lub „Koreagate”), południowokoreańskiej misji mającej na celu uwiedzenie i wywarcie wpływu na ponad stu członków Kongresu USA oraz przekupywanie, grożenie i zabijanie Koreańczyków, którzy krytykowali południowokoreańską dyktaturę. Artyści sztuk walki byli zaangażowani w misję od góry do dołu.

(KFT): Letnie igrzyska olimpijskie już się rozpoczęły. Czy możesz nam opowiedzieć trochę o tym, jak Tae Kwon Do po raz pierwszy zostało zaakceptowane jako sport olimpijski i jak Twoim zdaniem wpłynęło to na rozwój tej sztuki? 

(AG): Cóż, w 1980 roku najnowszy dyktator Korei Południowej otrzymał dobrą wiadomość: Międzynarodowy Komitet Olimpijski oficjalnie uznał Światową Federację Taekwondo (WTF) za część swojej sieci. Zarówno MKOl, jak i WTF działały wówczas jak syndykaty przestępcze, a fuzja była korzystna dla obu: dyktatura zyskałaby uznanie i przykrywkę dla swojej korupcji i morderstw; w zamian członkowie MKOl otrzymali od Korei Południowej ogromne sumy pieniędzy. Ta historia do dziś ma wpływ na olimpijskie Tae Kwon Do, a zarzuty o korupcję przekładają się na mecze pomiędzy zawodnikami.

Oto fragment będący odpowiedzią na część Twojego pytania. Ta sekcja pochodzi z początku rozdziału 13: „Olimpijska mania i chaos w Korei Północnej”:

18 września 1981 roku samolot Korean Airlines Flight 901, lecący do Frankfurtu w Niemczech Zachodnich, przez trzydzieści minut znajdował się na pasie startowym lotniska Gimpo w Seulu w Korei Południowej, podczas gdy załoga czekała na ważnego pasażera, który przyjechał w ostatniej chwili, Park Chong-kyu, znany również jako „Pistol Park”, ponieważ wszędzie nosił ze sobą pistolet. Dyktator Korei Południowej, Chun Doo-hwan, przydzielił go i jego ludzi do ważnej misji – Operacji Thunderbird. Pistol Park był mistrzem sztuk walki, który pomógł zorganizować wojskowy zamach stanu w Korei Południowej w 1961 r., lobbował za członkostwem w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim (MKOl) i poprowadził agenta tajnych służb Kim Un-yonga do przejęcia Tae Kwon Do w 1970 r. Obecnie Park i Kim przewodzili Operacji Thunderbird, której misją było przekonanie najpotężniejszych ludzi międzynarodowego sportu, że Korea Południowa powinna być gospodarzem Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1988 r. i że Tae Kwon Do powinno przy okazji stać się sportem olimpijskim. Po raz kolejny sport, a w szczególności Tae Kwon Do, ukryje okrucieństwa łamania praw człowieka i zorganizowaną przez rząd korupcję w Korei Południowej.
Nosząc ciemne okulary przeciwsłoneczne, Park w końcu wszedł do samolotu. On i Kim zebrali zespół 107 elitarnych Koreańczyków ze świata Tae Kwon Do, sportu, biznesu, rządu i tajnych służb, w tym zastępcę dyrektora koreańskiej CIA. Przylatując z różnych krajów, mieli spotkać się w Baden-Baden w Niemczech Zachodnich na ważnym Kongresie Olimpijskim, podczas którego MKOl miał głosować w sprawie kraju gospodarza Igrzysk w 1988 roku. Po drodze operacja Thunderbird miała zapewnić bezpieczeństwo przed spiskami Choi Hong-Hi i jego północnokoreańskich przyjaciół. Choi groził zakłóceniem spotkania w Baden-Baden, a jego syn nadal planował zamach na prezydenta Korei Południowej.
Pistol Park i Kim rozpoczęli ściśle tajną operację Thunderbird w czerwcu 1981 r., kiedy w Korei Południowej panował chaos. Po masakrze w Kwangju pod przewodnictwem prezydenta Chuna prezydent kontynuował politykę swojego poprzednika polegającą na wykorzystywaniu artystów sztuk walki do wykonywania części brudnej roboty rządu, która polegała głównie na rozbijaniu związków zawodowych. Jedną trzecią więźniów politycznych stanowili robotnicy, a reszta siły roboczej na zmianę strajkowała i protestowała. Eksperci od sztuk walki i funkcjonariusze policji w cywilu, zwani łamaczami strajku Białej Czaszki (paekkol), otulali się od stóp do głów i ścigali się na motocyklach na protesty, gdzie brodzili w tłum, łamiąc po drodze głowy.
Nowy reżim doszedł do wniosku, że najszybszym i najskuteczniejszym sposobem na załagodzenie konfliktu, zjednoczenie Koreańczyków i poprawę wizerunku kraju za granicą jest zorganizowanie igrzysk olimpijskich. Był to pomysł tak naciągany, że niewiele osób w tym maleńkim kraju i poza nim traktowało go poważnie, zwłaszcza że Korea nie miała obiektów o rozmiarach olimpijskich i, jak Kim trzeźwo przyznał, nie miała nawet kolorowej telewizji. Być może jednak sport odkupi ich naród i przy okazji ukryje masakry i korupcję.


artykuł: "KIEDY TAEKWONDO RZĄDZIŁO ŚWIATEM"

żródło: https://www.midwesternmarx.com/articles/when-taekwondo-ruled-the-world-by-jay

1938 był rokiem, który na zawsze zmienił życie Choi Hong Hi. To był rok, w którym Choi przepuścił wszystkie pieniądze, które matka zaoszczędziła na jego naukę. W przypływie paniki Choi rozbił butelkę z atramentem na głowie zwycięzcy, po czym uciekł do Japonii. Człowiekiem, którego Choi prawie zabił, był miejscowy zapaśnik, który przysiągł, że jeśli Choi kiedykolwiek wróci do wioski, rozerwie ponadmetrowego chłopca „kończyna po kończynie”. Cztery lata później Choi wrócił do wioski, ale dopiero wtedy zebrał mały tłum, aby zobaczyć, jak rozbija kilka dachówek z taką prędkością, że zapaśnik pomyślał, że Choi ma udar. Choi nazwał później tę sztukę walki Taekwondo, a gdy został generałem armii południowokoreańskiej, mianował się jej założycielem.
 
To, co zaczęło się jako sztuka walki na małym półwyspie, ma dziś 70 milionów praktykujących w 203 krajach. Dzięki temu karierom uległy tak znane gwiazdy kina akcji, jak Chuck Norris i Jean Claude Van Damme. Rok po tym, jak protesty studenckie zmusiły dyktaturę wojskową do zaakceptowania demokratycznych wyborów, na igrzyskach olimpijskich wprowadzono taekwondo, drugą po judo sztukę walki, która to uprawiała. Mniej znane jest to, że założyciel największej federacji taekwondo był agentem południowokoreańskiej tajnej policji lub że syn Choi Hong Hi został kiedyś aresztowany za szkolenie północnokoreańskich komandosów.
 
Dziesiątki lat przed tym, jak Kpop czy Squid Game znalazły się w światowym leksykonie, Taekwondo wywalczyło sobie drogę do pozycji głównego kulturalnego eksportu Korei Południowej. Podniesiony przez każde ważne wydarzenie historyczne, które wstrząsnęło narodem w ubiegłym stuleciu, w tym między innymi: japoński imperializm, wojnę koreańską, dyktatury wojskowe, a nawet pojawienie się kultów antykomunistycznych, przez wielu zaczął być postrzegany jako symbol Południa. Wskrzeszenie Korei z bezimiennej kolonii w globalną potęgę, z której Koreańczycy do dziś są dumni. 
Zdjęcie

Mit założycielski Taekwondo

Według siedziby Światowego Taekwondo, znanej również jako Kukkiwon, Taekwondo jest zakorzenione w 1500-letniej sztuce walki praktykowanej przez Hwarangów, wojowników wybranych spośród szlachty z dynastii Silla. Problem z tym stwierdzeniem polega na tym, że jest to całkowite kłamstwo. Hwarangowie nie tylko nie byli elitarną grupą żołnierzy, ale w rzeczywistości byli młodymi arystokratami płci męskiej, którzy tańczyli i ubierali się w kobiece stroje. Yi Jong Gu, który napisał wiele podręczników wytwarzających ten mit, wyznał to samo w wywiadzie ;
 
Nie mieliśmy nic innego do zaoferowania. Jeśli na początku prób wprowadzenia taekwondo  za granicą, powiedzielibyśmy, że jest to starożytna, tradycyjna koreańska sztuka walki, zyskaliśmy pewne powody do przechwalania się, a poza tym dobrze wypadło to za granicą. Jednak nawet jeśli istnieją podobieństwa, nie jest to prawdą.
 
Niezwykła książka Alexa Gillisa z 1998 r. „A Killing Art” szczegółowo opisuje, w jaki sposób historia Taekwando została przepisana tak, aby pasowała do nacjonalistycznego ducha czasu, który charakteryzował brutalną modernizację Korei Południowej. Gillis ujawnia, że ​​początki Taekwondo nie pojawiły się w średniowiecznej Korei, ale wśród tysięcy Koreańczyków, którzy wyemigrowali lub zostali porwani do Japonii. Życie większości koreańskich imigrantów w Cesarstwie Japońskim charakteryzowało się miażdżącą biedą i rutynowym terrorem ze strony wędrownych gangów faszystowskich. Jednym z najbardziej makabrycznych przykładów antyimigracyjnego terroru była masakra 2000 Koreańczyków w następstwie trzęsienia ziemi w Wielkim Kanto. Naturalnie, najgorętsi z tych migrantów nauczyli się karate jako środka samoobrony. Kiedy imperium japońskie upadło, wrócili do ojczyzny i założyli sale karate, które stały się wylęgarnią ulicznych gangów i żołnierzy. Te sale gimnastyczne karate, zwane kwanami, stały się nasionami tego, co później nazwano taekwondo. 
Zdjęcie
Choi Hong Hee, wówczas dwugwiazdkowy generał, pokazuje Rhee, jakich dwóch kostek Nam użył do rozbicia trzynastu dachówek.
Wielu pionierów Taekwondo zostało wcielonych do wojska podczas wojny domowej w ich kraju, gdzie zyskali sławę. Jednym z tych mężczyzn był Nam Tae Hi. W 1952 roku Nam rozwścieczył swojego dowódcę, który wysłał jego jednostkę na misję samobójczą na ziemię niczyją, gdzie wkrótce zostali wciągnięci w trzydniową ofensywę Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Ku swemu przerażeniu Nam zdał sobie sprawę, że skończyły mu się naboje, zanim Chińczykom zabrakło ciał. Następnego ranka po bitwie Nam odkrył, że śpi na ciałach kilkudziesięciu chińskich żołnierzy, których pobił na śmierć gołymi rękami.
 
Bitwa pozostawiła Nama traumę na całe życie, ale kiedy Choi usłyszał historię Nama, zwerbował go do szkolenia innych południowokoreańskich żołnierzy w czymś, co nadal w dużej mierze można uznać za karate. Nam odegrał tak ważną rolę w zapewnieniu wyjścia Taekwondo z zapomnienia, że ​​to on rozbił dwanaście dachówek na oczach pierwszego prezydenta i siłacza Korei Południowej, Rhee Syngmana. Rhee był tak zadowolony z pokazu, że udzielił Choi zgody na budowę sali do sztuk walki w bazie wojskowej w Gangwon. Choi nazwał tę siłownię Oh Do Kwan, „siłownią na mój sposób”. Co zabawne, to Rhee podsunął Choi pomysł na nazwę Taekwondo. Kiedy Choi powiedział Rhee, że Nam użył karate do rozbicia tych płytek, prezydent w dziwny sposób upierał się, że Nam nie ćwiczył karate, ale Taekkyon, koreańską grę uliczną. Przed wojną Rhee był znanym działaczem na rzecz niepodległości i nie mógł zaakceptować faktu, że to, co widział, było japońskie, więc Choi zgodził się. Taekkyeon jako jedno z początków Taekwondo było kolejnym kłamstwem propagowanym przez dziesięciolecia. Taekwondo przejęło wojsko, ale potrzebny byłby inny siłacz, aby taekwondo zostało wyniesione do rangi narodowej rozrywki. 
Zdjęcie

Korea Park Chung Hee

Podobnie jak Choi, Park Chung Hee zaczynał skromnie. Syn zhańbionych arystokratów, którzy zostali rolnikami. Jego matka kilkakrotnie próbowała dokonać aborcji Park, ponieważ nie wierzyła, że ​​uda im się nakarmić kolejne usta. Obawy te nie były bezpodstawne, ponieważ niedożywienie spowodowałoby zahamowanie wzrostu Parka na pięć stóp i cztery cale. Mimo to Parkowi udało się wyjść z biedy i zapewnić sobie wygodną pracę w gimnazjum, ale szybko znudziło mu się banalne życie nauczyciela. Dlatego w 1939 roku Park napisał własną krwią przysięgę złożoną cesarzowi i wysłał list do Akademii Wojskowej Mandżukuo. 22 lata później Park zaatakował pałac prezydencki pistoletem maszynowym, stając się pierwszym dyktatorem wojskowym Korei Południowej.
 
Aby legitymizować swoje rządy, Park oparł swój reżim na Minjoku, szczególnej formie etnonacjonalizmu. Podstawowymi założeniami Minjoka są czystość koreańskiej tożsamości (sunsuseong) i obowiązek regularnego podnoszenia kulturowej wyższości Korei (uwolseong). Jednak Park nienawidził przeszłości Korei, zwłaszcza dynastii Joseon, którą obwiniał za biedę swojej rodziny i kapitulację narodu przed obcymi mocarstwami. Kiedyś oświadczył, że „powinniśmy podpalić całą naszą historię, która przypominała raczej magazyn zła”. Nie rozpalił całkowicie historii Korei, ale napisał ją na nowo. Chociaż etnonacjonalizm poprzedza reżim Parka, to właśnie w tej epoce ogarnął on Koreę Południową z taką zuchwałością. Był to czas, „kiedy Hangul był najpiękniejszym systemem pisma na świecie, kiedy góry i rzeki Korei zapewniały najlepsze widoki na świecie, a Koreańczycy byli najmądrzejszymi ludźmi na świecie”. Transformacja społeczeństwa Korei Południowej dokonana przez Park Chung Hee opierała się na „przywróceniu” tego, co nazwał czystą kulturą Korei; określony przez patriotyzm i siłę militarną, które zostały wymazane w okresie rządów kolonialnych.
 
Okrucieństwo Taekwondo jako sztuki zabijania i sfabrykowanej historii było idealnym narzędziem symbolizującym nową Koreę Parka. Park podniósł taekwondo do rangi sportu narodowego, uczynił z niego ostoję masowych igrzysk w kraju i ostatecznie wprowadził je do każdej klasy, a wszystko to w służbie „wzmocnienia pozytywnego wizerunku silnego przywódcy sztuk walki”. W 1972 r. utworzono Kukkiwon, w tym samym roku, w którym sfałszowany plebiscyt uchwalił konstytucję Yushin, która wprowadziła szereg reform, które przekształciły cały kraj w gigantyczny obóz dla rekrutów. Zakazano używania gitar i długich włosów, a policjanci nosili przy sobie miarki mierzące kobiece spódnice – czyli wszystko to, co powszechnie kojarzy się z dysydencką populacją studencką w Korei Południowej.
 
Mimo całego swego talentu przywracania czystości narodowej, południowokoreański nacjonalizm wywodzi się z tego samego japońskiego pochodzenia, co Taekwondo. Reformy Parka były bezpośrednio inspirowane restauracją Meiji, kiedy japońska szlachta przegłosowała serię westernizujących reform pod pozorem „przywrócenia cesarza”. Nawet nazwa Yushin, oznaczająca odnowę, ma te same chińskie znaki co Meiji i podobnie jak architekci restauracji Meiji, przywódcy Taekwondo nie byli zadowoleni z przejęcia kraju, pragnęli ekspansji poza granice swoich prowincji, nawet jeśli byłoby to niemożliwe. wywoła kolejną wojnę.
Zdjęcie

Wojna w Wietnamie umieszcza Taekwondo na mapie

Zaledwie rok po „zakończeniu wojny koreańskiej” mocarstwa zachodnie podzieliły inny kraj azjatycki na komunistyczną Północ i antykomunistyczne Południe. Park Chung Hee szybko wysłał 320 000 żołnierzy do Wietnamu, aby uzyskać dostęp do miliardowej pomocy amerykańskiej, którą miał wykorzystać na sfinansowanie błyskawicznego wzrostu gospodarczego, nazywanego przez wielu „cudem nad rzeką Han”.
 
Koreańczycy z południa zasłużyli sobie w Wietnamie na reputację dzięki bezwzględnej skuteczności. W 1966 roku reporter magazynu Time napisał;
 
Ludziom Zachodu proces ten wydaje się czasem równie brutalny, co skuteczny. Podejrzanych [Wietkong] zachęca się do rozmowy przy użyciu karabinu wystrzelonego od tyłu tuż obok ucha, gdy siedzą na krawędzi otwartego grobu, lub poprzez szybki, miażdżący kości policzkowe ruch gołej ręki Koreańczyka.
 
Chociaż teraz z przerażeniem patrzymy na takie oświadczenie, południowokoreańska armia była dumna ze swojej roli amerykańskich „Hesji”, postrzegając Wietnam jako sposób na zrekompensowanie odgrywania pomocniczej roli w wojnie domowej we własnym kraju. Wielu weteranów ostatecznie wykorzystało taktykę przeciwdziałania powstańcom, którą złagodzili w Wietnamie, aby stłumić prodemokratyczne protesty w swojej ojczyźnie.
 
Koreańczycy wykorzystali tę sławę do ewangelizacji Taekwondo wśród Amerykanów i Wietnamczyków z południa, wysyłając nawet instruktorów do centrum szkoleniowego sił specjalnych ARVN. Ale taekwondo naprawdę eksplodowało w 1967 roku, kiedy 250 koreańskich żołnierzy piechoty morskiej odparło w Tra Binh prawie tysiąc żołnierzy NVA i VC. „Marines tworzący mity”, jak ich nazywano, zdobyli szacunek swoich amerykańskich odpowiedników ze względu na to, że preferowali używanie rąk zamiast bagnetu. Co ciekawe, jednym z pierwszych Amerykanów, który zdobył czarny pas, był Robert Walson, który jako pierwszy odkrył Taekwondo, gdy był agentem CIA w Wietnamie.

Od baz po przedmieścia

Podczas gdy opinia publiczna zwracała się przeciwko wojnie w Wietnamie, Choi budował globalne imperium poprzez to, co znał najlepiej, czyli showman. Jego legendarny zespół Ace odniósł ogromne sukcesy w bazach wojskowych w Niemczech Zachodnich, Singapurze, a nawet Egipcie. Oprócz typowych kopnięć w powietrze i rozbijania cegieł, bójki z widzami stały się na porządku dziennym i przynosiły prawdziwe pieniądze. Gdziekolwiek udała się drużyna Ace, otwierała się nowa sala do taekwondo, a wiele z nich było podejrzanie z dnia na dzień.
 
Chociaż nie możemy mówić o zasięgu Taekwondo za granicą bez Jhoona Rhee, „ojca amerykańskiego Taekwondo”. Rhee był bliskim przyjacielem wielu przyszłych gwiazd sztuk walki, w tym Chucka Norrisa, który uczył się taekwondo, gdy był lotnikiem stacjonującym w Osan. W 1965 roku Rhee przekonał stację NBC do sfilmowania jego drugich mistrzostw kraju, ale funkcjonariusze stacji byli tak zszokowani przemocą, że wyemitowali jedynie fragmenty.
 
Jedną z rzeczy, które wyróżniały Taekwondo, były brutalnie potężne kopnięcia. W Korei Południowej Biały Szpon, ubrani po cywilnemu funkcjonariusze policji w kaskach motocyklowych, uznali te kopnięcia za przydatne w rozbijaniu czaszek uczniom, ale w Ameryce stały się popularne na krajowych zawodach karate. Jak wyjaśnił jeden z mistrzów amerykańskiego karate: „Japończycy mieli słabsze kopnięcia w porównaniu z Koreańczykami. Kopaliśmy, żeby zaboleć”.
 
Wszystko to było możliwe dzięki hojności KCIA, południowokoreańskiej tajnej policji. KCIA stworzyła globalną mafię, która wyłudzała pieniądze od milionerów, prowadziła biznesy, torturowała dysydentów i była owiana tak wielką tajemnicą, że nawet rząd USA nie do końca wiedział, co robi. Dzięki międzynarodowym stowarzyszeniom, statusowi legalnej firmy i stałemu napływowi zawodników Taekwondo stało się jednym z największych frontów KCIA. Wielu ojców założycieli Taekwondo miało powiązania z KCIA. Nam Tae Hi był na koncie KCIA od 1965 do 1972 roku. Kim Un Yong, założyciel Światowej Federacji Taekwondo, był starszym szpiegiem. Jhoon Rhee miał głębokie powiązania zarówno z KCIA, jak i Kościołem Zjednoczeniowym, kultem założonym przez Sun Myung Moona, zagorzałego antykomunistę, którego wyznawcy (popularnie zwani „księżycami”) wierzą, że jest to reinkarnacja Jezusa Chrystusa. Podczas drugiego turnieju karate Rhee, tego samego, który był emitowany w telewizji NBC, można było zobaczyć ambasadora Korei i wielebnego Sun Myung Moona siedzących w pierwszym rzędzie.
 
Tajne interesy KCIA zostały ujawnione w 1967 r., kiedy władze Niemiec Zachodnich odkryły, że wybitny kompozytor Yu Isang wszedł na pokład samolotu lecącego do Korei Południowej bez paszportu i biletu lotniczego. KCIA porwała Yuna i ponad stu innych Koreańczyków, gdzie byli torturowani i zmuszani do składania fałszywych zeznań o szpiegostwie na rzecz Północy. Sprawa Berlina Wschodniego, jak ją później nazwano, wywołała międzynarodowe oburzenie, ale mniej znane było to, że wielu agentów zaangażowanych w porwania było instruktorami taekwondo. Później odkryto, że jeden z uczniów Choi, Kim Kwang Il, był jednym z agentów KCIA zaangażowanych w porwania. Inny instruktor taekwondo zamieszany w sprawę z Berlina Wschodniego, Lee Gye Hoon, ostatecznie awansował na stanowisko zastępcy dyrektora KCIA.
 
Choć te incydenty wywołały wiele kontrowersji, taekwondo, podobnie jak gospodarka Korei Południowej, zdawało się rozwijać bez widoku końca. W 1981 roku nowy dyktator wojskowy Chun Do Hwan wysłał agentów KCIA Kim Un Yonga i „Pistol Park” Kyong Chu z tajną misją mającą na celu zapewnienie Korei Południowej miejsca na organizację Igrzysk Olimpijskich w 1988 roku. Operacja Thunderbird, jak ją nazywano, obejmowała kilku instruktorów Taekwondo i absurdalną kwotę przekupstwa, ale zadziałała. We wrześniu tego roku MKOl wybrał Seul na gospodarza Letnich Igrzysk Olimpijskich 1988, pokonując faworyta, Nagoję w Japonii. Aby dodać wisienkę na torcie, Taekwondo zostanie po raz pierwszy wprowadzone na Igrzyska Olimpijskie jako sport pokazowy. Jeszcze 30 lat temu 35 krajów rywalizowało w mało znanej sztuce walki. Jak napisano w jednym z artykułów w „The Korean Journal”, Taekwondo osiągnęło to, czego „nie udało się osiągnąć najbardziej utalentowanym koreańskim dyplomatom, czyli doprowadziło obywateli rozwiniętych krajów zachodnich do postawy szacunku przed koreańską flagą”.
Zdjęcie

Upadek Taekwondo i restauracja komunistyczna

​Jednak przyjęcie do ekskluzywnego klubu olimpijskiego okazało się szczytem Taekwondo. Rewolucja 1987 r. doprowadziła do degradacji kliki wojskowej, a co za tym idzie do powstania czebolów, oligarchów w kraju. Taekwondo szybko okazało się, że nie nadaje się na nową erę. Korea Południowa potrzebowała nowej maskotki, która lepiej pasowałaby do transformacji narodu od żwawego najemnika do komercyjnej potęgi. Tę maskotkę odnaleziono prawie dziesięć lat później, kiedy na scenę wkroczył HOT, zapoczątkowując fenomen Kpopu. Macho łamiących deski zastąpiono idolami „chłopców kwiatów”, których androdyniczny wygląd, jak na ironię, bardziej przypominał mitycznych „wojowników Hwarang” niż najbardziej siwych weteranów Taekwondo.
 
Nawet gdy to miało miejsce, podstawy Taekwondo były już niszczone przez jego własnych przywódców. W igrzyskach olimpijskich nie było miejsca na krew i złamane kości, które charakteryzowały wczesne mistrzostwa. Aby wziąć udział w igrzyskach olimpijskich, Taekwondo musiało zostać ucywilizowane. Światowa Federacja Taekwondo wprowadziła podkładki zabezpieczające, wyrafinowany (ale wciąż łatwy do skonfigurowania) system punktów i, co najważniejsze, koniec z uderzeniami w głowę, zmieniając Taekwondo w wybielony sport, który wielu krytyków z pogardą nazywa obecnie „szermierką stóp”.
 
Niemniej jednak błędem byłoby stwierdzenie, że Korea nie zachowała pierwotnego ducha Taekwondo, po prostu nie była taka jak ta na południu. W 1979 roku Choi Hong Hi zaszokował świat, uciekając do Korei Północnej. Podobnie jak na południu, Choi zbudował prestiż Taekwondo poprzez włączenie tej sztuki walki do Koreańskiej Armii Ludowej, w której każdy mężczyzna z Korei Północnej ma obowiązek służyć przez osiem lat. Jak wspomniano wcześniej, syn Choi został później aresztowany w Niemczech Zachodnich za szkolenie północnokoreańskich komandosów, którzy przeniknęli do kraju.
 
Choć może wydawać się zaskakujące, że były generał Korei Południowej uciekł na komunistyczną Północ wiele lat wcześniej, Choi omal nie zginął w japońskim więzieniu za próbę ucieczki na rzecz partyzantów Kim Il Sunga w Mandżurii. To doświadczenie zaszczepiło w Choi głęboko zakorzenioną nienawiść do współpracowników, którzy stanęli na czele rządu Korei Południowej, w tym do samego Parka Chung Hee. Stosunki Choi z juntą pogorszyły się tak bardzo, że jeszcze zanim uciekł, rząd wyrzucił federację Choi z kraju.
 
Dziś w Korei Północnej nadal można spotkać komandosów wojskowych ćwiczących „oryginalną formę Taekwondo”. Możesz nawet zobaczyć, jak ćwiczą ostateczną formę, jaką kiedykolwiek zaprojektował Choi Hong Hee, Juche. 

Wniosek

Historia Taekwondo stawia większe pytanie o to, co oznacza męskość dla lewicy. Książka Gillisa jest regularnie wypełniona historiami o wysokich rangą oficerach tańczących po pijanemu i agentach KCIA uderzających polityków. Choi Hong Hi nawet kiedyś zażartował, że aby zajmować się polityką w Taekwondo, trzeba być dobrym w piciu, hazardzie, bić się i mieć przynajmniej jedną kochankę. Nie powinno więc dziwić, że założyciele Taekwondo nazwali swoją sztukę walki domem gejszy.
 
Sztuki walki zawsze miały duży urok wśród wyalienowanych młodych mężczyzn, oferując sposób na odzyskanie utraconej sprawczości i szacunku do samego siebie. Taekwondo i szersza militaryzacja półwyspu obiecały przezwyciężenie tego, co wielu nacjonalistów nazywało wówczas „gwałtem na Korei”. Ale co się stanie, gdy ta obietnica zostanie spełniona poprzez odtworzenie tego samego związku kolonialnego terroru i upokorzenia? Pragnienie przezwyciężenia postrzeganego przez Koreańczyka kompleksu niższości spowodowało, że Choi rozwinął trwającą całe życie obsesję udowadniania, że ​​jego sztuka walki jest lepsza od japońskiego brata. Podczas występu w Egipcie żołnierz prywatnie pokazał Choi, że ciosem karate potrafi rozbić mały, podłużny kamień na pół. Choi uznał ten widok za tak groźny, że kazał komuś znaleźć kamień dziesięciokrotnie większy, a jednemu z członków jego drużyny Asów rozbił go na kawałki.
 
Jednakże ważne jest, abyśmy pamiętali, że Taekwondo nie zaczęło się na zapleczu KCIA ani w zbrodniach wojennych popełnionych w Wietnamie, ale wśród społeczności imigrantów w centrum Sfery Wspólnego Dobrobytu Wielkiego Wschodu. To dziedzictwo przetrwało do dziś w samej organizacji, która ucieleśnia wszystko, co reakcyjne w sztuce walki, Światowej Federacji Taekwondo. WTF jest bardzo dumna z wysyłania instruktorów do enklaw imigrantów i krajów na peryferiach, co spowodowało, że sztuka walki zyskała reputację osoby, która wyrównuje sytuację biedniejszych narodów na igrzyskach olimpijskich. W 2008 roku w całym Afganistanie wybuchły uroczystości, kiedy Rohullah Nikpai zdobył pierwszy dla swojego kraju medal olimpijski po pokonaniu dwukrotnego mistrza Juana Antonio Ramosa. Rohullah po raz pierwszy złożył podanie o przyjęcie do reprezentacji Afganistanu w obozie dla uchodźców w Iranie.
 
Taekwondo to opowieść o nieudanym projekcie dekolonizacyjnym. Jest to część szerszej historii, kiedy państwo południowokoreańskie próbowało stworzyć nową koreańską tożsamość, z której, według niego, ludzie mogliby być dumni, ale wymagało pozostawienia na miejscu sił opresyjnych, które przede wszystkim ukradły ich agencję. Ale przede wszystkim Taekwondo to historia przetrwania.


(i, na wszelki wypadek) 

https://www.whistlekickmartialartsradio.com/blog/106-alex-gillis

Transkrypcję możesz przeczytać poniżej lub pobrać tutaj .

Jeremi Leśniak: Witam wszystkich! To 106 odcinek radia o sztukach walki Whistlekick. Jedyne miejsce, w którym można usłyszeć najlepsze historie od najlepszych artystów sztuk walki, takich jak dzisiejszy gość, pan Alex Gillis. Chciałbym Cię osobiście powitać. Nazywam się Jeremy Leśniak i jestem założycielem Whistlekick, ale mam również szczęście być gospodarzem radia o sztukach walki. Jeśli chcesz notatki z programu, w tym linki i zdjęcia, możesz je znaleźć na stronie whistlekickmartialartsradio.com., ale jeśli chodzi o książki o sztukach walki, słyszeliśmy tylko o kilku. Zen w sztukach walki Joe Hyamsa, Księga pięciu kręgów Miyamoto Musashiego i Zabójcza sztuka Alexa Gillisa. Dwaj pierwsi autorzy nie żyją. Oczywiście Musashiego nie było już od dłuższego czasu, ale pan Gillis żyje i ma się dobrze, więc zaprosiliśmy go do występu w programie. Możesz dowiedzieć się wiele o panu Gillisie ze sposobu, w jaki napisał tę książkę, i możesz się wiele dowiedzieć o książce z naszej rozmowy z tym człowiekiem. Przemyślany, dokładny i oddany – to słowa, których można użyć do opisania jednego i drugiego. Powitajmy go w programie. Panie Gillis, witamy w radiu zajmującym się sztukami walki Whistlekick.

Alex Gillis: Cześć!

Jeremi Leśniak: Miło jest cię gościć, choć słuchacze mogą nie znać cię po imieniu, niektórzy mogą, ale sporo z nich rozpozna cię po twoim głównym dziele, jeśli można to tak nazwać, książce A Killing Art, która ma wspomniano o tym w serialu kilka razy, więc fajnie będzie usłyszeć coś zza kulis. Jestem pewien, że kiedy przejdziemy przez kolejne fragmenty, pod koniec porozmawiamy więcej o książce, ale tak jak to robimy w przypadku wszystkich osób występujących w serialu, porozmawiajmy o tym, jak zacząłeś przygodę ze sztukami walki. Opowiedz nam o tym, jak, kiedy i dlaczego.

Alex Gillis: Jasne, tak, dziękuję, że mnie gościsz, Jeremy. Zacząłem około 35 lat temu w Ottawie w Kanadzie w Taekwondo i jako nastolatek trenowałem z pionierem o imieniu Park Chung Tak, a wkrótce także z Wietnamu został moim instruktorem, więc tak, to było Taekwondo. Był to tradycyjny styl, będący nieolimpijską odmianą Taekwondo i od razu zainteresowałem się jego fizycznością, atletyzmem i odrobiną polityki, ponieważ pan Park, mistrz Park, był w tamtym czasie pionierem. Należy do pierwszej fali Koreańczyków, którzy rozpoczęli przygodę z taekwondo.

Jeremi Leśniak: Co więc było takiego w sztukach walki, że cię tak przyciągnęło?

Alex Gillis: To znaczy, jako nastolatek po prostu zakochałem się w akrobacjach, chyba w atletyzmie. Siła i szybkość ruchów. Myślę, że nieświadomie poprzez przeniesienie w stan psychiczny i emocjonalny, więc mieszkałem blisko dojang, blisko sali gimnastycznej, a po ukończeniu szkoły średniej chodziłem ulicą do tej sali, myślę, że jest to sala gimnastyczna na 1 lub 2 piętrze i po prostu pracowałem. daj spokój, po prostu bardzo ciężko trenowałem i poznałem wielu dobrych ludzi. Zawodnicy sztuk walki i poziom wyszkolenia byli zdumiewający. Były jedne zajęcia, podczas których instruktor, nigdy tego nie zapomnę, pobiegał wzdłuż kanału, Ottawa ma piękny i najdłuższy kanał na świecie, przebiegliśmy dobre 5 kilometrów w niezłym tempie, wróciliśmy i w tym momencie rozpoczęły się zajęcia. Miałem wtedy tylko 16, 17 lat i ledwo mogliśmy unieść nogi i ręce, ale on ćwiczył nas przez półtorej godziny i to nie była norma, to były wyjątkowe zajęcia, ale oczekiwano, że robić takie rzeczy od czasu do czasu i nie wiem, czy to też jest Taekwondo, może inne sztuki walki, w których chociaż nie trenujesz z wybuchowymi prędkościami i maksymalną mocą, trenujesz, aby móc osiągnąć niemal nadludzki poziom elastyczności i wykonanie mocy, intencji, emocji. To naprawdę wyjątkowy sport lub praktyka i uwielbiam to jako nastolatek, który jest bardzo aktywna. Kocham całość.

Jeremi Leśniak: Myślę, że opisujesz ten sam urok, który wielu z nas odczuwało w sztukach walki. Podoba mi się sposób, w jaki to przedstawiasz, mówiąc o byciu nadczłowiekiem. Przesuwanie granic fizyczności i tego, co możesz zrobić, i chociaż nigdy nie biegałem wzdłuż kanału przed zajęciami, z pewnością trenowałem z wieloma instruktorami, którzy kazali nam zgadnąć, jaka będzie rozgrzewka lub różne elementy zajęć i myślę, że jest to impuls mentalny, nie tylko motywujący cię pod względem praktyki fizycznej, ale także praktyki mentalnej.

Alex Gillis: Tak! Tak! Być może wiesz również, że uczucie, gdy widzisz, że trening fizyczny może zostać przeniesiony na stany emocjonalne lub psychiczne, a nawet na relacje, jak na przykład mały przykład, wiele osób jest przyzwyczajonych do codziennych napięć i konfliktów, a właściwie do miejsc pracy. Przykładem może być sytuacja, gdy ktoś stoi zbyt blisko ciebie, powiedzmy kolega lub nieznajomy, i wiemy, co sprawia, że ​​czujemy się komfortowo w zależności od naszego pochodzenia kulturowego, ale trening sztuk walki sprawia, że ​​jesteś w pełni świadomy otoczenia, jakie mogą być intencje ludzi, nie tylko to, jak blisko ciebie stoi, ale co mogą zrobić w tej przestrzeni. Jako młodzieniec, kiedy bardzo szybko trenowałem, mogłem przenieść fizyczne aspekty na uświadomienie sobie, och, ta osoba stoi bardzo blisko mnie. Nie jestem agresywny ani nic w tym miejscu pracy, ale właściwie się nie boję. Wiedziałbym, gdyby coś się wydarzyło, co bym zrobił, więc wielu z nas nie docenia tych napięć i sposobu, w jaki unikamy konfliktów oraz sposobu, w jaki przyzwyczajamy się do niewypowiedzianej, jak sądzę, przemocy, powiedziałbym, lub zamiarów zrobienia coś lub powiedz coś nie tak werbalnego czy emocjonalnego, ale myślę, że w bardzo młodym wieku zdałem sobie sprawę, wow! Sztuki walki są dla mnie dobre. To coś więcej niż tylko kwestia fizyczna.

Jeremi Leśniak: Jasne, absolutnie. To daje nam całkiem niezłe wprowadzenie, pewien kontekst tego, kim jesteś. Oczywiście jestem pewien, że miałeś wiele doświadczeń, które można przełożyć na dobre historie, tak jak czytałem twoją książkę, tylko ludzi, których spotkałeś, prawda? Jestem pewien, że podczas zbierania informacji czekają cię niesamowite doświadczenia, ale zamiast cię przygniatać, pozwolę ci wybrać jedno z nich. Jeśli miałbym zmusić Cię do działania i powiedzieć, jaka jest Twoja najlepsza historia o sztukach walki? A co powiesz na to, że to usłyszymy?

Alex Gillis: Najlepsza historia o sztukach walki… kiedy pisałem tę książkę, powtarzałem wiele, wiele anegdot i wielu rozmówców, którzy opowiadali mi o historii Taekwondo, a w niektóre nie mogłem uwierzyć. Jako dziennikarz potwierdziłem, że były wśród nich te, które były prawdziwe. Przyszło to w pewnym momencie, kiedy odkryłem ludzi, których jestem idolem, takich jak generał Hong Hi Choi, który nazwał Taekwondo. Jhoon Rhee, nazywany ojcem Taekwondo, para hollywoodzkich gwiazd sztuk walki, których imiona kończyły się na Lee, ich tata związany z koreańską CIA, wszyscy ci mężczyźni, starsi mężczyźni, byli zamieszani w szantaże i kilka naprawdę brutalnych misji szpiegowskich i innych sytuacjach, a gdy zagłębiłem się w kilka anegdot, szczególnie tych związanych z Jhoon Rhee i generałem Hong Hi Choi, wpadłem w stany emocjonalne nie tylko rozczarowania i tego, dlaczego uprawiam tę sztukę walki, ale także: terror, ponieważ ich uczniowie wciąż żyli, a ja pisałem prawdę o niektórych szaleństwach i wojnach, w które byli zaangażowani, więc pewnego dnia trzeba było napisać tę cholerną książkę, którą pisałem, Sztuka zabijania, musiało zostać przekazane wydawcy, więc zdałem sobie sprawę, że nie będę w stanie tego zrobić, ponieważ w zasadzie nienawidziłem moich sztuk walki ze względu na mroczniejsze strony ich historii, więc wsiadłem do samochodu i pojechałem do ostępów Ontario , do chaty i dlatego trening sztuk walki jest dobry. Myślę, że dopóki możesz to zrobić, po prostu zaszyłem się na tydzień z tymi niezwykle ponurymi myślami w tych stanach w materiale i wysłuchałem nagranych na taśmę wywiadów z Jhoon Rhee, przeszedłem przez dylematy, kwestie prawne, kwestie etyczne, co jest sprawiedliwe, a co nie, co zostawiłbym w książce, co bym wyjął? Były historie nie o Jhoonie Rhee, ale o innych mężczyznach, którzy bili członków swojej rodziny kijami baseballowymi, byli to światowi liderzy w Taekwondo i zdarzały się takie sytuacje, w tym przypadku scena z kijem baseballowym, nie uwzględniłem tego w książce i tak przez ten tydzień w lesie, w tym domku, naprawdę się męczyłem i skończyłem całe 2 rozdziały i myślę, że to historia o sztukach walki. To nie jest walka uliczna. To nie są duże zawody, w których zdobyłem złoto czy coś w tym rodzaju. To dobry przykład, jak trening sztuk walki może pomóc ci przetrwać trudny okres.

Jeremi Leśniak: Kiedy zacząłeś o tym mówić, usłyszałem odrobinę w twoim głosie, wyraz rozczarowania, upadek niektórych z tych osób, na których patrzyłeś, nie wiem, czy chcę użyć słowa „ubóstwiać”, bo to dość mocne słowo, ale myślę, że wiesz, dokąd zmierzam i poczułam te same elementy, czytając Twoją książkę i cieszę się, bo prawie poczułam się winna, czując się to sprawia, że ​​czuję się jeszcze lepiej, że twórca tej książki, ten, który przedstawił nam te historie, dla mnie, miał coś z tego samego konfliktu. Czy to temat, który częściej Ci się pojawia? Czy teraz pogodziłeś to inaczej? Jak ty to widzisz, myślę, OK, myślę, że wiesz, o co próbuję zapytać. Być może nie wykonuję swojej pracy najlepiej.

Alex Gillis: Pogodziłem się z tym. Zdałem sobie sprawę, że kiedy po raz pierwszy zacząłem trenować Taekwondo, podziwiałem ludzi, którzy to rozpoczęli. Część z nich mieszkała w Toronto. Jeden z nich, Park Chung Soo, był pionierem w nauczaniu. Pomógł rozpocząć naukę Taekwondo, mieszkał w Toronto. Spojrzałem na nich w niewłaściwy sposób. Byłem młody, a organizacja naprawdę znajduje się na tym prywatnym kontynencie. Właściwie mogę uogólnić, że w wielu krajach Ameryki Północnej i na świecie Taekwondo te organizacje były zarządzane jak sekta, więc z pewnością były sektowe, więc szanowałem tych ludzi, ale nie w dojrzały sposób. Kiedy się rozwinąłem, zdałem sobie sprawę, widziałem to, pisząc książkę, oczywiście, że oni są ludźmi. Popełnili błędy, mają słabości. W szczególności generał Choi, ale także wielu jego pionierów. Popełniali błędy i są ludźmi, a kiedy dowiedziałem się więcej na ten temat, były mroczne okresy, takie jak ten, o którym właśnie wspomniałem w domku, ale to po prostu uczyniło mnie lepszym mistrzem sztuk walki i lepszym pisarzem, i mam nadzieję, że mi się to uda. Stworzyłem lepszą książkę, bo widzisz, jacy są ci mężczyźni, a to dość starzy mężczyźni, pierwsza fala to nie kobiety. Możesz zobaczyć, jak sami sobie radzą i jak próbują zamienić starą sztukę walki w nowoczesną i uczynić ją popularną, i udało im się. Mam na myśli, że Taekwondo jest jedną z najpopularniejszych sztuk walki na świecie. Zwróciłem się do innych instruktorów, których teraz podziwiam, ale w inny sposób. Ludzie tacy jak Wielki Mistrz CK Choi, który mieszka w Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej, w Kanadzie. Dla mnie nadal uosabia on wiele tego, co sprawdzało się w mojej sztuce walki, Taekwondo. Stanął twarzą w twarz z gangsterami, z koreańskimi urzędnikami CIA. Stanął w obliczu potencjalnej korupcji i tak dalej, nie tylko pod względem finansowym, ale także moralnym, i zwyciężył, a w przeliczeniu na obecnego człowieka dziesiątki tysięcy, może 50 000 ludzi więcej podziwia. Mam na myśli, że także pod względem sportowym był naprawdę niesamowitym mistrzem sztuk walki. Myślę, że mistrz świata, pierwszy mistrz Taekwondo na świecie w latach 60-tych. Zawody odbywały się w Korei, ale przez wiele dziesięcioleci, od lat 60. do chwili obecnej, udało mu się utrzymać rzetelność fizyczną podczas treningu, a od czasu do czasu uczy instruktorów także moralności, jeśli chodzi o przesłania i sposób, w jaki żyjesz. Bardzo skromny facet. Miał zasłużony cały rozdział w nowej książce, którą wydałem. W końcu jest tam, żeby naprawdę pokazać, jak to się robi i mogę wam teraz powiedzieć, że wiem o nim całkowicie.

Jeremi Leśniak: OK, więc najwyraźniej sztuki walki są głównym wątkiem twojego życia. Trenujesz od kilkudziesięciu lat. Stało się to tak ważną częścią ciebie, że w to włożyłeś, że nie chcę nawet spekulować, ile czasu i badań potrzeba, aby powstała ta książka, ale wyobraź sobie alternatywną rzeczywistość, w której nigdy nie zacząłeś trenować Taekwondo, nigdy nie znalazłeś sztuk walki w ogóle, jak według ciebie wyglądałoby teraz twoje życie?

Alex Gillis: Zdecydowanie bardziej nudno. Miałbym mniej przyjaciół, to pewne. Myślę, że ogólnie byłbym mniej zdolny, mniej elastyczny, mniej potężny, mniej świadomy siebie i swojego otoczenia, mniej świadomy relacji. Pochodzę ze szczególnie brutalnego środowiska, z bardzo trudnej części miasta, a sztuki walki pomagają mi pogodzić się z wieloma przemocami, które codziennie widziałem, o których słyszałem i których doświadczyłem, więc byłbym zupełnie inną osobą, gdyby Nie miałem Taekwondo. Trenowałem też trochę karate i tai chi oraz kilka różnych stylów Taekwondo i wszystko sprowadza się do ułożenia kończyn we wszystkich kierunkach na siłowni, gdzieś w parku, a potem, jak ciężko to robisz z ludzie, z którymi trenujesz. W szczególności przyjaciele, z którymi trenowałem w każdą sobotę, wszyscy zaawansowani czarne pasy i wszyscy bardzo porządni ludzie, z którymi trenujemy razem od dziesięcioleci i wszyscy zgadzamy się, że ten stereotyp, to sposób na życie, z łatwością odnosi się do nas wszystkich i chcielibyśmy być pomniejszonymi ludźmi. Bylibyśmy mniejsi niż jesteśmy, gdybyśmy nie uprawiali sztuk walki.

Jeremi Leśniak: Chcę więc cofnąć się trochę, ponieważ wspomniałeś coś o przemocy, na którą byłeś narażony, gdy byłeś młodszy w mieście. Czy to w ogóle było impulsem do znalezienia sztuk walki?

Alex Gillis: O tak! Kiedy byłem szczupłym nastolatkiem, mama właśnie mi powiedziała: musisz się czegoś uczyć. Moja mama i wujek powiedzieli mi, że musisz trenować, musisz zrobić coś, aby wzmocnić swoje ciało i jest to historia, którą prawdopodobnie słyszałeś kilkanaście razy i która jest naprawdę niesamowita, z liczbą artystów sztuk walki, z którymi przeprowadziłem wywiady na potrzeby mojej książki, którzy stwierdziło, że byli prześladowani, zwłaszcza Koreańczycy, starsi Koreańczycy, którzy żyli pod okupacją japońską do 1945 r., ale tak czy inaczej, liczba osób, które były prześladowane i które pochodziły z sytuacji przemocy, stosowały sztuki walki, aby wzmocnić się fizycznie, emocjonalnie i psychicznie, niektórzy nawet jego duchowość.

Jeremi Leśniak: Zatem chciałbym, żebyś pomyślał o okresie w swoim życiu, w którym sprawy nie układały się najlepiej, cokolwiek by to było, i o tym, jak trening sztuk walki pomógł ci przezwyciężyć trudności, przejść dalej, jakkolwiek chcesz na to spojrzeć. Opowiedz nam o tym.

Alex Gillis: Przeżyłem rozwód i kilka innych trudnych chwil. Straszna choroba członka rodziny. Pamiętam uczucie, które towarzyszyło mi w obu przypadkach. Jeśli kiedykolwiek byłeś w długotrwałej traumatycznej sytuacji, znasz to uczucie drętwienia i ciężkości, kiedy próbujesz po prostu przeżyć swój dzień. pójście. Pamiętam, jak zabierałem swój żałosny tyłek do małych siłowni. Czasami po prostu zostaję w salonie i zaczynam lekkie rozciąganie, a po drodze, ćwicząc kalistenikę, po prostu macham kończynami, ramionami, podczas treningu myślę o różnych rzeczach. W ruchu jest medytacja. Pamiętam szczególnie, że chodziłem dzień po dniu w to samo miejsce i czasami traciłem kilka dni, ale zawsze z tym uczuciem nudy i nie mogę tego zrobić, dlaczego poruszam się w tej przestrzeni? Jaki jest sens treningu? To sport dla dzieci itd. I oczywiście, jeśli jesteś w złym stanie, w okropnej sytuacji, właśnie to dzieje się z twoim umysłem, prawda? I twoje serce, ale pamiętam, że z czasem, miesiącami, a potem, w końcu latami, zdałem sobie sprawę, o mój Boże, że ruchy fizyczne manifestowały się w różnych stanach emocjonalnych, w różnych stanach psychicznych i właściwie czuję się coraz lepiej. Oprócz oczywistych faktów fizjologicznych, że kiedy się poruszasz, spalasz pewne hormony stresu i wytwarzasz inne hormony szczęścia, sama aktywność fizyczna zawsze pomaga ci złagodzić stany emocjonalne, prawda? więc pamiętam, że naprawdę niesamowite przeżycie pewnego dnia i samo uświadomienie sobie codziennej medytacji poprzez ruch po prostu pomogło mi niezmiernie. Nie mogłem nawet zmierzyć, jak bym się czuł, gdybym nie trenował tak regularnie, robiąc to, co przez długi czas uważałem za po prostu nudne. To znaczy, jasne, że to było ważne. To było życiodajne.

Jeremi Leśniak: Tak, aspekty medytacyjne. Myślę, że wiele osób zajmujących się sztukami walki nie docenia tego, jak medytacyjne mogą być wszystkie aspekty tego, co robimy, kiedy myślimy o medytacji, myślimy o powolnych, nudnych i stałych pozycjach.

Alex Gillis: Dokładnie.

Jeremi Leśniak: To coś więcej. Sparing może mieć charakter medytacyjny.

Alex Gillis: Tak!

Jeremi Leśniak: to wszystko jest w twoim sposobie myślenia.

Alex Gillis: Tak, w pewnym momencie, jeśli tylko możesz wyłączyć umysł i pozwolić ciału się poruszać. Robiłem wzory Taekwondo tam, gdzie o tym nie myślę. Robiłem wzory, w których nie muszę pamiętać ruchów. Po prostu pozwalam, aby instynkt ciała przejął kontrolę, a ciało ma własną pamięć. W tamtych czasach nie są to jakieś mistyczne stany bełkotu, jesteś po prostu naturalnie zrelaksowany, różne rzeczy zaczynają wpadać do twojej głowy i nagle zdajesz sobie sprawę, że jesteś nieświadomy, a przedstawią rozwiązania problemu, który uważałeś za nierozwiązywalny. O tak, właśnie to zrobię, to jest rozwiązanie. Tak, jest kilka dobrych rzeczy, które wynikają z treningu i po prostu spowalniają umysł, ale niekoniecznie spowalniają ciało.

Jeremi Leśniak: Jestem pewien, że dzięki tej książce i ogólnie twojemu treningowi miałeś kontakt z mnóstwem wspaniałych artystów sztuk walki, ale gdybyśmy mieli wybrać najważniejsze osoby, których nazywałbyś swoimi instruktorami, kto według Ciebie ma największy wpływ na Twoją karierę w sztukach walki?

Alex Gillis: To dobre pytanie. Muszę powiedzieć, że moi instruktorzy, mój instruktor Lenny on jest moim instruktorem jakieś 2 lata temu i ma ogromny wpływ. Jeśli trenujesz w ten sposób, jesteś z tymi mężczyznami i kobietami 2, 3, 4, 5 razy w tygodniu i niezależnie od tego, co robią lub mówią, zaczynasz wchłaniać wszystko, co mówią i czego nie mówią. Drugi, o którym już wspomniałem, to Wielki Mistrz CK Choi, nazywa się Chang Keun Choi. Jest też świetnym gawędziarzem, nie wiem jak to wyjaśnić, ale byłem na turnieju, myślę, że to dobry sposób na wyjaśnienie tego i był to jedyny Wielki Mistrz, który pozostał na koniec dnia, po bardzo długim dniu, szczerze mówiąc, który był nieruchomy, a on jest starszym mężczyzną i wciąż wędruje krążąc po ringach turnieju, rozmawiając z uczestnikami i trenerami, rodzicami, udzielając im rad, pogawędki, zadziwiające było, jaką miał wytrzymałość, jak bardzo dbał o szczegóły. Mówi pokornie i spokojnie. Znam trochę jego historii, a kolejnym powodem, dla którego go podziwiam, jest to, że jest po prostu odważny. Kiedy opowiedział mi jeden rozdział mojej książki o kupnie hotelu w Vancouver w dzielnicy znanej z wyjątkowo trudnej sytuacji, jeden z jego uczniów był funkcjonariuszem policji i ta osoba powiedziała mu: „Nie wchodź do tej dzielnicy”. Cóż, Choi kupił hotel. Kupił tawernę i prowadził ją człowiek, który panicznie bał się klientów, czyli gangsterów, w zasadzie handlarzy narkotyków, a Choi kupił ją z różnych powodów. Myślę, że w tamtym momencie nie miał wyboru i musiał trochę dorobić i postanowił to posprzątać. Otworzył okna, wyczyścił je i przez 10 miesięcy, próbując wznowić działalność, zyskał spore zainteresowanie dziennikarzy, myślę, obserwując. Nazywa się Hotel Sunrise. Gangsterzy, motłoch i inni, którzy po prostu się spotykali, zaczęli wyzywać go na walki, a on powiedział mi, że przez okres 10 miesięcy, walczył co tydzień i zwykle zadaje ten jeden ładny cios i zawsze pyta swoich dręczycieli, czy naprawdę chcesz Zrób to? Nie musimy tego robić. To prawie jak scena filmowa, tyle że nie upiększał. Powiedział tylko dobrze, uderzyłem gościa, a on upadł, a potem jego przyjaciele mówili, każdy, kto widział, powiedziałby, że to się działo od miesięcy, powiedział, co z nim zrobiłeś? Czym go uderzyłeś? Moja pięść i on zawsze próbowali się pogodzić, ponieważ mówi cicho, nosi okulary i jest dość pokorny jak na dawne czasy. Ludzie w końcu mu ufają i wierzą w niego, a ponieważ zawsze był uczciwy, krążą po lokalu i nie przejmuje się, kto tam wybiega. Nie chciał bójek, handlu narkotykami i skrajnie niewłaściwego zachowania. Opowiedział mi tę historię i wydała mi się ona fascynująca, ponieważ po raz kolejny usłyszałem od niego historię pokazującą, jak przeciwstawiał się ludziom, którzy ponieśli porażkę w życiu lub byli szczególnie agresywni, nie kontrolował tej straszliwej przemocy w ich życiu i przestępczości faktycznie są liderami. Postawił się im i nadal stara się patrzeć na ich dobre strony, prowadzić biznes i nadal pozwalać im spędzać czas w swoim lokalu. To była dla mnie metafora, jak sądzę, symbol Taekwondo i sztuk walki na całym świecie. Jest mnóstwo historii o ludziach, którzy walczą. Jest tak wiele scen filmowych, widzisz tego rodzaju rzeczy, teraz są już dość banalne, ale rzadko słyszysz o tym, jak ta jedna osoba stawia czoła ludziom i robi, jak sądzę, dobrą rzecz i w pewnym sensie pozostaje z niektórymi z nich się przyjaźni. Opowiedział mi również o tym i pozostał liderem swojej społeczności Taekwondo.

Jeremi Leśniak: To dość wyjątkowe i z pewnością brzmi jak typ osoby, na której każdy z nas chciałby się wzorować, i ta pokora. Myślę, że tak rzadko zdarza się usłyszeć niesamowite historie kogoś tak pokornego, ponieważ te, które mają dużo pokora zwykle nie mówi o swoich wyczynach. Potrzebny jest ktoś, kto o nich porozmawia.

Alex Gillis: To dobry sposób, żeby to ująć. Nie jest i w tamtym czasie nie był powiązany z żadną grupą międzynarodową ani nawet stowarzyszeniem krajowym, oferowano mu pieniądze, stanowisko itd., w tym od gangsterów, koreańskich urzędników CIA, południowokoreańskich polityków za przyłączenie się do grup i nie zaangażowałby się, gdyby odkrył, że w tych grupach występują poważne problemy etyczne i trudno mi to wyjaśnić, ponieważ on, widzicie, będąc Koreańczykiem i nowym mieszkańcem Kanady, zetknął się z pewnymi rodzajami rasizmu, ponieważ musiał zarabiać na życie, była taka presja. Wiele jest trudnych do wyjaśnienia, nawet dla mnie trudnych do zrozumienia, ale uważam go za wyjątkową osobę i że wykorzystał swoje doświadczenie w sztukach walki i swoje szczególne moce superbohatera, na różne sposoby, aby polepszyć swoje życie i naprawdę nadal je polepszać przez dziesiątki i tysiące lat ludzi przez dziesięciolecia.

Jeremi Leśniak: Porozmawiajmy więc o konkurencji. Przejdźmy tutaj trochę do tematu. Zawsze ciekawi mnie, jaką rolę odegrała konkurencja w przypadku naszych gości. Byłeś, jesteś konkurentem?

Alex Gillis: Nie, nigdy nie przepadałem za konkursami. Nigdy nie byłem, poszedłem do kilku i zdałem sobie sprawę, że nie jestem w tym dobry, mówiąc wprost. Mówiąc wprost, nie miałem talentu fizycznego ani tej surowej agresji, której potrzebujesz w sparingach, aby wygrać. Lubię oglądać pewne finały, byłam na wielu konkursach, bo w książce sporo podróżowałam, pierwsze wydanie książki, ale ogólnie nie przepadam za konkursami. Nie przepadam za walkami w klatkach UFC i MMA . Obejrzę to jednak. Muszę przyznać, chyba powinienem przyznać, że oglądam wiele rzeczy i jestem rozdarty. Istnieje paradoks polegający na oglądaniu naśladowanej przemocy lub wyglądającej jak prawie prawdziwa walka, a jednocześnie odczuwaniu przez nią buntu.

Jeremi Leśniak: Rozumiem, że odnosi się to niemal do dwóch odrębnych części naszego człowieczeństwa. Wszyscy możemy zgodzić się i zrozumieć, że nie ewoluowaliśmy od potrzeby przemocy bardzo dawno temu, biorąc pod uwagę nasz czas na tej planecie. To było mgnienie oka, ale potem każdy z naszych indywidualnych umysłów był w stanie uformować i udoskonalić to, co ważne, i rozwinąć własny system wartości. Tak, myślę, że u wielu z nas jest coś fizjologicznie sprzecznego.

Alex Gillis: To dobry sposób, żeby to ująć, tak.

Jeremi Leśniak: Porozmawiajmy więc o tym, z kim mogłeś trenować. Gdybyś miał okazję trenować z kimkolwiek, żywym czy martwym, jak myślisz, z kim chciałbyś spędzić trochę czasu?

Alex Gillis: Chciałem powiedzieć Bruce Lee, bo to po prostu śmieszne. Mężczyźni, z którymi trenowałem, instruktorzy, trenowali z Brucem Lee i powiedzieli mi, że Bruce Lee uczył się od nich i wspomnę nie tylko CK Choi, o którym właśnie wspomniałem, ale także niejakiego Nam Tae Hi. Był częścią pierwszej fali Taekwondo i pomógł stworzyć Taekwondo. Był zdumiewającym sportowcem i trzecim człowiekiem o imieniu Park Jong Soo. Chciałbym z nimi trenować w czasach ich świetności. Chciałbym być z nimi, kiedy byli młodsi, a ich nogi, wielokrotne kopnięcia poruszały się jak strzały z karabinu maszynowego i potrafili skakać. Ludzie tacy jak Jhoon Rhee również potrafili skakać i kopać rzeczy na wysokość 9, 3 stóp. Trenowali codziennie, konsekwentnie. Opowiedzieli mi niesamowitą historię, która moim zdaniem jest prawdziwa. Słyszałem tyle wersji tej historii, że uważam ją za prawdziwą. Bruce Lee spotkał kilku pionierów Taekwondo. W tym przypadku nie sądzę, że tylko Jhoon Ree trenował, ale także się od niego uczył. Uczyli się od siebie nawzajem, ale ostatecznie nie był w stanie dotrzymać kroku, po prostu, prędkości. Jeśli widziałeś niektórych z tych pionierów, to myślę, nawet jeśli widziałeś teraz niektórych mistrzów świata i tacy ludzie potrzebują szybkości, z jaką się poruszają, a siła ich demonstracji jest oszałamiająca, więc bym to zrobił chciał trenować z pierwszą falą Koreańczyków. Prawdopodobnie nie byłbym w stanie dotrzymać kroku, ale czy nie byłoby miło po prostu spędzić ten rok w tak hardkorowym, wojskowym środowisku?

Jeremi Leśniak: Tak.

Alex Gillis: Prawdopodobnie wylądowałbym po tym w szpitalu i wrócił do normalnego życia.

Jeremi Leśniak: Jasne, jasne. Może bez pełnego wykorzystania nóg.

Alex Gillis: Tak, coś w tym stylu.

Jeremi Leśniak: Porozmawiajmy więc o filmach. Czy jesteś miłośnikiem filmów o sztukach walki?

Alex Gillis: Trochę, tak.

Jeremi Leśniak: Jakieś ulubione?

Alex Gillis: To zabawne, że powinieneś zapytać. Właśnie obejrzałem, właśnie skończyłem oglądać 2 sezony Daredevila w Marvel Daredevil na Netfliksie, co jest dobre i takie jest moje… Przeprowadziłem wywiady z głównymi kaskaderami, dublerem kaskaderskim Daredevila na potrzeby historii, napisałem o nim, stworzyłem jego profil i dorosłem naprawdę podziwiam tych niedocenianych bohaterów. Wiele z nich, prawie wszystkie techniki sztuk walki, które można zobaczyć w filmach, są dziełem kaskaderów i kaskaderek sztuk walki. Elektra wystąpiła w Daredevil jako dublerka kaskaderska i jest fenomenalna. Podoba mi się styl tego filmu. To nowy rodzaj filmu o sztukach walki. To nawet lepszy film, ale wiele gorszych filmów wykorzystuje styl walki, który jest bardziej realistyczny i znacznie bardziej akrobatyczny. Kopnięcia podwójne, potrójne, poczwórne w powietrzu z linami lub bez. Oglądanie tego jest naprawdę spektakularne i stanowi nowy sposób kręcenia filmów.

Jeremi Leśniak: Myślę, że w miarę jak coraz więcej osób ma pewne doświadczenie w sztukach walki, jesteśmy w stanie wychwycić rzeczy, które były, może nie do końca autentyczne, co zmusza tę otoczkę do przesunięcia się nieco dalej, trochę dalej, a wtedy zdobądź ludzi, którzy przychodzą jak Tony Jaa , gdy patrzysz na jego działania i to jest prawie niewiarygodne, że ktoś posiada tak duży talent fizyczny. Można by przysiąc, że to grafika komputerowa czy coś, ale tak nie jest. Teraz poprzeczka została podniesiona i wszyscy starają się dotrzymać kroku, a my w ten sposób stale posuwamy się do przodu.

Alex Gillis: Jedynym sposobem, w jaki dotrzymują kroku filmom i sobie nawzajem oraz konkurują, jest dodawanie sztuczek, dodawanie akrobacji, a następnie dodawanie efektów specjalnych, grafiki komputerowej i tak dalej. Ale interesującą rzeczą w Daredevilu i kilku innych filmach jest to, że superbohaterowie, bohaterowie są teraz bici, czego nie widziałeś zbyt wiele, prawda? Szczerze mówiąc.

Jeremi Leśniak: Tak.

Alex Gillis: Nalot, na przykład Odkupienie, tak się chyba nazywało. Bohaterowie otrzymują lanie, więc jako typowy widz możesz bardziej się z nimi utożsamić, ponieważ ci ludzie są ludźmi, prawda?

Jeremi Leśniak: Tak, i myślę, że to robi o wiele większe wrażenie, kiedy wychodzą po drugiej stronie i oczywiście nie sądzę, że będziemy dawać cokolwiek komuś, kto nie widział serialu Daredevil, a jeśli ty 't, zarejestruj się w serwisie Netflix na miesiąc i przeżyj te 2 sezony, ponieważ to nie tylko jeden z najlepszych programów o sztukach walki, jakie widziałem, ale także jeden z najlepszych programów, jakie kiedykolwiek widziałem. Gra aktorska jest niesamowita, a emocje, jakie te postacie potrafią wnieść do fabuły, fantastyczne. Od długiego czasu jestem fanem Vincenta D'Onofrio w roli Kingpina i jest on idealnym aktorem do tej roli, ale prawie w każdym odcinku widać, jak Daredevil wybija mu smołę, a on wciąż znajduje sposób, by wrócić po więcej, jeśli chcesz zapożyczyć zasadę z Taekwondo, jeśli wytrwasz.

Alex Gillis: Tak, a tematycznie oznacza to, że reżyserzy ludzi, którzy stworzyli serial, mogą pokazać sadystyczną stronę Daredevila. On sam, superbohater, lubi bić złych facetów. Choć trudno na to patrzeć, on ciągle uderza pięściami niczym Ground 'n' Pound w klatce, lubi wbijać ludzi w ziemię, więc tematycznie jest to dość skomplikowane jak na serię i podoba mi się to. To nie tylko jednowymiarowy, nudny film o superbohaterach. Swoją drogą, też lubię filmy o superbohaterach.

Jeremi Leśniak: Nie, wcale.

Alex Gillis: Film o X-menach był całkiem niezły.

Jeremi Leśniak: Tak, bez wątpienia. A co z aktorami z filmów o sztukach walki? Czy jest ktoś, kto się dla Ciebie wyróżnia?

Alex Gillis: Muszę wspomnieć o kaskaderach i kaskaderkach. Chris Brewster, dubler Daredevila, rozmawiałem z nim przez telefon i oglądałem wiele jego materiałów z Kapitana Ameryki, Daredevila i 150 innych filmów. Fizycznie ten facet to potrafi, jest niezwykły. Potrafi przeskoczyć stojącą osobę, po prostu przeskoczyć żabę lub może przeskoczyć osobę, przewracając się w powietrzu i oczywiście dużo trenuje. Podczas tych zajęć codziennie trenuje w różnych stylach, więc on i niektórzy z tej nowej fali kaskaderów i kobiet w Kalifornii, obecnie w Hollywood, robią naprawdę wrażenie. Obecnie są moimi ulubieńcami.

Jeremi Leśniak: Z całą pewnością są to niedoceniani bohaterowie. Zdarzają się ludzie, którzy rozwijają pewne umiejętności, czy to do roli, czy do kariery. W serialu sporo rozmawialiśmy o Jasonie Stathamie, który pomimo braku doświadczenia w tradycyjnych sztukach walki, ogląda każdy z jego filmów i radzi sobie z tym bardzo, bardzo dobrze. Ma tam fizyczne dary.

Alex Gillis: Jest jak Charlie Cox, który gra Daredevila w tym serialu. Charlie Cox nie jest mistrzem sztuk walki, nie jest bokserem, ale świetnie naśladuje. Ci aktorzy świetnie naśladują, a ich dublerzy ściśle z nimi współpracują. Podczas walki superbohater opuszcza rękę, która nie uderza pięścią, a kaskader powie, jak powiedział mi Chris Brewster, musisz podnieść tę rękę, upuszczasz ją, ale oni też są świetnymi sportowcami, ci aktorzy, oni” ponownie zdumiewających sportowców.

Jeremi Leśniak: Tak, rozmawialiśmy o kilku innych kaskaderach, którzy brali udział w niektórych filmach. Kiedy robimy profil filmowy, przed nagraniem mówisz, że posłuchasz odcinka Billy'ego Jacka, który zrobiliśmy i oczywiście nie pamiętam teraz imienia tego pana, ale instruktor Hapkido, który szkolił Toma Laughlina, musiał wkroczyć ta słynna scena, ta stopa w twarz, rozmawialiśmy o Fumio Demurze i jego zaangażowaniu w oryginalny film Karate Kid. To interesujące, że niektórzy z tych kaskaderów, którzy, jak sądzę, dziś tak często są postrzegani jako po prostu mili tła. Bez wątpienia był to bardzo ważny element filmu, ale wcześniej w filmach o sztukach walki byli to nie tylko artyści sztuk walki, ale artyści sztuk walki, których ludzie znali i ile zabawy byłoby teraz, gdybyśmy mieli ich więcej. artyści sztuk walki nauczyli się przede wszystkim grać i zostać aktorami, a na drugim miejscu artyści sztuk walki. To znaczy, myślę, że w pewnym sensie jesteśmy świadkami niemal regresu. Trafiają się ludzie tacy jak Donnie Yen i Daniel Wu, którzy są po prostu wyjątkowymi mistrzami sztuk walki, a tak się składa, że ​​są także aktorami.

Alex Gillis: Tak, co jest rzadkie, spójrzmy prawdzie w oczy. Posiadać talent fizyczny i środki, aby pokazać go na ekranie. Wielu z nich musi zwalniać swoje techniki, ponieważ poruszają się zbyt szybko, prawda? Ale z drugiej strony, po prostu grając, jest to cały zestaw umiejętności, a potem, relacje na ekranie, wielu artystów sztuk walki ma ego. Przykro mi to mówić, ale niezwykle trudno się z nimi pracuje i tak naprawdę mówię o starszych mężczyznach, więc jeśli masz taki talent, zwykle masz do tego ego, zwykle z niektórymi rodzaj ogromnej niepewności. W każdym razie to właśnie odkryłem podczas moich wywiadów na temat taekwondo, więc tak, aby faktycznie pracowali z innymi i stworzyli świetną scenę, potrzebny jest także zupełnie inny zestaw umiejętności.

Jeremi Leśniak: Jasne i nie poruszasz niczego, o czym nie rozmawialiśmy w programie. Z pewnością jest mnóstwo ego, które krąży po naszym świecie. Porozmawiajmy więc o książkach. Chcę spędzić trochę czasu, mówiąc o A Killing Art, ale zanim do tego przejdziemy, bo to będzie, jestem pewien, że będziemy się trochę nad tym rozwodzić. Czy są jakieś inne książki o sztukach walki, które szczególnie Cię interesują? lubiący?

Alex Gillis: Jest taki cienki, który nazywa się Cienki flet. Dawno się temu nie przyglądałem, chyba tak to się nazywa. Właśnie patrzę na swoją półkę. Jest taki, który ma cztery, pięćset lat, Musashi, tak wymawiam jego imię. Czytałem ten. Wiele firm teraz z tego korzysta. Zasadniczo te. Szczerze mówiąc, czytam więcej komiksów niż książek o sztukach walki. Pracuję teraz nad powieścią graficzną, naprawdę zajmuję się komiksami, tak.

Jeremi Leśniak: To całkiem fajne.

Alex Gillis: Nie czytam zbyt wielu starych książek o sztukach walki, które nie są mocno potwierdzone. Jest mnóstwo historii, prawda?

Jeremi Leśniak: Słyszałem, że wspomniałeś już kilka razy, że jesteś dziennikarzem? Czy to przez handel?

Alex Gillis: Tak, handlowo.

Jeremi Leśniak: OK, więc twój wskaźnik BS prawdopodobnie wzrośnie znacznie wcześniej niż u wielu z nas.

Alex Gillis: Mój pajęczy zmysł.

Jeremi Leśniak: Tak, prawdopodobnie utrudnia to czytanie niektórych z tych książek, gdy wiesz, że legendy zostały nieco wypaczone w miarę ich przekazywania.

Alex Gillis: Tak, to dobre słowo, legendy.

Jeremi Leśniak: W porządku, więc porozmawiajmy o A Killing Art. Dlaczego? Myślę, że to pierwsze pytanie, ponieważ jestem pewien, że wiedziałeś, że wejście do środka to nie lada wyzwanie, czyż nie? Czy wkładam Ci słowa w usta?

Alex Gillis: Napisanie książki to przedsięwzięcie. To jak duży, gruby związek. Po co pisać o Taekwondo? Postaw się w mojej sytuacji. Miałem czarny pas, nowy czarny pas i nagle zacząłem słuchać od instruktora tych zdumiewających opowieści. Były zdumiewające. Człowiek, który założył Taekwondo, które uważałem za sztukę walki liczącą tysiąc lat, tak naprawdę mieszkał w Toronto, mieście, w którym ja mieszkałem. Człowiek, który prowadził moją siłownię, dojang, był jego prawą ręką i najwyraźniej: próbował go porwać i zabić. Koreańska CIA i koreańscy gangsterzy zapoczątkowali olimpijskie taekwondo i najwyraźniej zaprezentowali taekwondo na igrzyskach olimpijskich. Słyszałem te historie jako młody czarny pas i pomyślałem, że to nie może być prawda. Chyba jako dziennikarz chciałem się przekonać, czy to prawda, a potem, gdy dowiedziałem się, że część z nich jest prawdziwa, pomyślałem, że muszę o tym napisać. Było wiele rzeczy w Internecie, w Internecie, ludzie dużo plotkowali. Kiedy zająłem się badaniami; przede wszystkim jako artykuły w czasopismach, bo tak zaczęła się książka, kilka artykułów z czasopism. Zdałem sobie sprawę, że nawet arcymistrzowie i mistrzowie nie znali całej historii swojej własnej sztuki walki. Jako dziennikarz mogłem napisać coś, co każdy chciałby przeczytać, więc był to projekt trwający 7 lat z przerwami. Jak lubiłem żartować, The Killing Art prawie mnie zabiło. Wysiłek, jaki w to włożyłem, ilość pracy, jaką w to włożyłem, ale myślę, że teraz wiele osób nadal dostaję około listu tygodniowo, tak, list tygodniowo. Na Facebooku, w e-mailu od czytelnika, który zebrał ogromne pochwały, a minęło już 8 lub 9 lat, odkąd ukazała się książka, więc czytelnicy to zazwyczaj ludzie, którzy się szkolą i nie wiedzą zbyt wiele o historii czyli czarne pasy oraz średnia kadra kierownicza i organizacje oraz ludzie prowadzący dziesiątki siłowni w branży i nagle dowiadują się więcej o branży, co pogłębia ich własny trening, świadomość siebie i tej sztuki walki. Biznesowa strona tego wszystkiego, która z jakiegoś powodu jest zawsze niejasna i dziwna. Już same łapówki są dziwaczne, więc myślę, że ludzie ogólnie dużo się uczą, czytając A Killing Art.

Jeremi Leśniak: Czy doświadczyłeś dużego sprzeciwu lub złości wśród starszych osób?

Alex Gillis: Spodziewałem się o wiele więcej. Spodziewałem się, że stanie mi naprzeciw dużo więcej osób, ale pamiętam jedną osobę, Amerykanina, która rzucała mi wyzwanie online, a nawet wtedy, nie bezpośrednio. Było to na jakimś forum i użył swojego prawdziwego nazwiska, a prawie cała krytyka, choć było ich niewiele, była anonimowa. Nie szukałem, tam mogła być góra krytyki. Większość z nich była anonimowa i nie zwracałem na to uwagi, ponieważ zazwyczaj krytyka i tak nie opierała się na niczym, co napisałem w książce, więc na tym, co ich zdaniem było w książce. Główną krytyką mnie i mojej książki było: „Jak śmiecie”. Jak śmiecie pisać książkę? Kim jesteś, żeby pisać o Taekwondo? Kim jesteś, żeby pisać o tych wielkich ludziach i wielkich pionierach, żywych czy martwych? To był taki rodzaj postawy. Jako dziennikarz, gdy słyszysz taką krytykę, po prostu się cieszysz, bo wiesz, że coś robisz. Ludzie nie mogą odnosić się do treści pytań i kwestii, które podnosisz, a zamiast tego zaczynają cię atakować osobiście, wtedy wiesz, że o coś ci chodzi, prawda?

Jeremi Leśniak: Czy postanowiłeś napisać coś w rodzaju opowieści zza kulis, czym to się stało?

Alex Gillis: Tak, tak. Taki był cel. Od początku moim celem było pokazanie, dlaczego pokochałem Taekwondo, dlaczego wszyscy, którzy to uprawiają, to kochają, a także ciemnej strony. Chciałem to pokazać, jak mam to ująć? Chcę pokazać, że była to sztuka zabijania. Była to sztuka rozwinięta w wojsku, praktykowana przez policjantów, żołnierzy, szpiegów, gangsterów, bojowników ulicznych, a stamtąd szybko przeniosła się do cywilnych siłowni i początkowo w latach 50. i 60. była to brutalna sztuki walki. Wzięli fragmenty różnych sztuk walki, głównie karate, i stworzyli koreańską wersję karate, dodając całą masę skoków, atletyki i technik łamania. Zmodyfikowali to po koreańsku i było to hardcorowe, i użyli tego podczas wojny w Wietnamie. Koreańczycy wysłali setki tysięcy żołnierzy do Wietnamu, wysłali także setki czarnych pasów, aby szkolili żołnierzy wietnamskich, amerykańskich i innych ze względu na walkę wręcz, walkę w dżungli i tak dalej, i tak dalej, sztuka walki została stworzona w tych hardcorowych, okropne sytuacje na ulicy, w dżungli, chciałem wrócić do niektórych z tych scenariuszy i przede wszystkim pokazać ludziom, że Taekwondo to nie to, co można zobaczyć w telewizji i na igrzyskach olimpijskich. Ludzie skaczą dookoła i wykonują lekkie kopnięcia. Swoją drogą, co ciekawe, jest to agresja. Wielu artystów sztuk walki na zdjęciach to zdumiewający artyści sztuk walki również w innych sztukach walki. Po prostu ćwiczą tę sztukę walki, którą powinni uprawiać na igrzyskach olimpijskich. Potrafią też znacznie więcej. Zatem jednym z celów tej książki, żeby wrócić do sedna, jest ukazanie ciemniejszej passy w kontekście ruchów, rozwoju, tego, jak to się zaczęło, a potem mężczyzn, małej grupy geniuszy i zwierząt, baru awanturnicy, generałowie, którzy go stworzyli, aby pokazać, kim są. Byli prześladowani i byli prześladowcami. Przewodzili setkom i tysiącom ludzi, a niektórzy z nich nie byli nikim. Byli pijakami i playboyami, chodzą do burdeli i domów gejsz. Dla niektórych z tych mężczyzn była to ciężka praca, ciężka zabawa, myślę, że kultura. Chciałem pokazać, skąd wywodzi się także sztuka walki. To nie było to, co zwykle widzimy, czyli uprawianie sztuk walki, głównie z dziećmi w centrach handlowych, nad sklepami i piwnicami. To nie było pełne duchowości bełkot o ulepszaniu swojej duszy i serca i wszystkie te starożytne rzeczy zaczerpnięte z, nie wiem czego, starożytnych chińskich podręczników. Został stworzony przez facetów, którzy chcieli walczyć i bronić się, bronić swojego narodu i wzmacniać swój naród. To było bardzo jasne, od początku był bardzo jasny cel, myślę, że Taekwondo, tak jak miało to miejsce kilkadziesiąt lat wcześniej w karate w Japonii. Chciałem to pokazać, to wzmocnienie, zarówno jego ciemniejsze, jak i jaśniejsze strony, i to, że to wzmocnienie, historia i ludzie, nadal obecne, tkwią w ruchach i technikach. Że nasza historia wzmocni nas teraz, gdy teraz trenujemy. W całej książce miałem ogólny cel. Myślę, że jego tematem jest wzmocnienie pozycji.

Jeremi Leśniak: Czy był kiedyś taki moment w Twoich badaniach, że rozmawiałeś z kimś lub natknąłeś się na historię, która sprawiła, że ​​chciałeś przestać? Czy odkryłeś coś, jeśli jest to coś, czego nie ma w książce, a nawet jeśli jest, nie musisz mówić, co to było, ale są pewne rzeczy, które odkryłeś, które były okropne. Nie wiem, jak to inaczej ująć, ale czy było coś, co cię tak zdenerwowało, że rozważałeś zaprzestanie?

Alex Gillis: Nigdy nie myślałem o zatrzymaniu się poza raz, może dwa razy i opowiadałem ci o tym w domku przez tydzień i było to głównie z powodu, szczerze mówiąc, po prostu strachu przed tym, ile jeszcze znajdę rekwizytów i przerażenia tym, jakie reakcje wywołają niektóre reakcje. kiedy ludzie czytali to, co napisałem, więc musiałem zachować ostrożność. Zdecydowałem, co zawrzeć w książce, a czego nie. Po drugie, pomyślałem, z pewnością umieszczenie książki w Internecie miało miejsce, kiedy zacząłem, ponieważ jestem dziennikarzem śledczym, jestem dobry w dowiadywaniu się różnych rzeczy i zacząłem odkrywać rzeczy związane z dynamiką rodzinną niektórych głównych graczy i niektóre, niektóre sceny były po prostu odrażające i nie mogłam o nich pisać. Nie miały one bezpośredniego związku z książką, ale były. Kiedy artysta sztuk walki z pełnym zaangażowaniem ćwiczy swoją sztukę walki na członkach swojej rodziny, skręca cię to w żołądku. Mogło to znaleźć się w książce, aby pokazać, jakim człowiekiem była ta osoba, ale w pewnym momencie narysowałem linię i powiedziałem: „Nie będę tego umieszczać, nie poddam się”. . Wspomniałem o tym w kilku fragmentach książki, napisałem w kilku rzeczach, które znalazłem na temat całego projektu, którego celem jest ukończenie książki i umożliwienie ludziom wglądu w prawdziwą historię Taekwondo, prawdę. Nie chodzi o to, żeby wdawać się w sedno przemocy w rodzinie, więc tak, mówiłem dalej.

Jeremi Leśniak: Cieszę się że zrobiłeś.

Alex Gillis: Dzięki!

Jeremi Leśniak: Wspomniałeś, że wychodzi drugie wydanie. Opowiedz nam trochę o tym.

Alex Gillis: Tak, premiera w sierpniu tego roku. Poprawiłem, zaktualizowałem każdą stronę, każdy rozdział i dodałem nowe sekcje, w tym zabawny fragment Taekwondo w Rosji i w latach 90. podczas zamachu stanu. Dodałem rozdział na ten temat… Uważam, że CK Choi jest wspaniałym człowiekiem w Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej, a następnie zaktualizowałem wszystko inne pod kątem najnowszych trendów w Taekwondo, pod względem przejrzystości, pieniędzy, dynamiki władzy, fuzji. Przywódcy Taekwondo zawsze mówią o połączeniu różnych frakcji i pogodzeniu się z ich brzydką, przeszłą historią. To również zaktualizowałem.

Jeremi Leśniak: Zatem dla tych z nas, którzy to czytali, warto przeczytać jeszcze raz, ponieważ wydaje się, że jest tam o wiele więcej niż nowych rzeczy.

Alex Gillis: Myślę, że warto przeczytać jeszcze raz, tak. To znaczy, większość czytelników skontaktowała się ze mną i stwierdziła, że ​​i tak przeczytała tę książkę 2 lub 3 razy.

Jeremi Leśniak: Jest tam dużo. To znaczy, z pewnością poczułem, że kiedy to skończyłem, żeby powiedzieć, że przydałoby mi się to, mógłbym przeczytać to jeszcze raz, z pewnością i jest to w pewnym sensie z powrotem na liście w moim Kindle do ponownego przeczytania, ale myślę, że poczekam na drugą edycję.

Alex Gillis: Mam jednak na myśli, że sam wiesz tak dużo o sztukach walki, że prawdopodobnie nie musisz czytać tej poprawionej wersji. Głównym czytelnikiem tej książki było młodsze pokolenie. Osoby, które nie czytały książki. Nie wiedzą zbyt wiele o, to znaczy, większość ludzi nawet nie wie, kto stworzył Taekwondo i kto je nazwał. Większość artystów sztuk walki trenujących Taekwondo o tym nie wie. to takie podstawy lub skąd to się bierze, więc napisałem to głównie dla nich.

Jeremi Leśniak: A dla osób, które nie czytały książki lub przegapiły odcinki, w których o niej rozmawialiśmy, gdybym poprosił Cię o podsumowanie książki w kilku zdaniach, jak byś ją opisał?

Alex Gillis: Napisałem tę książkę od nowa, aby każdy, kto nie trenuje sztuk walki, również ją pokochał. Teraz jest łatwiej czytać. Czyta się ją jak powieść szpiegowską, a jej akcja rozpoczyna się w Korei w 1938 roku, podczas partii pokera, która kończy się fatalnie. Śledzimy tego człowieka, gdy zaczyna tworzyć Taekwondo, a potem spotyka nemezis swojego życia i oboje po prostu próbują siebie nawzajem z praktycznie całej książki, ponieważ obaj zmieniają Taekwondo w jedną z najgorętszych sztuk walki na świecie, więc jest to świetna i dobra lektura.

Jeremi Leśniak: Każdy, kto słuchał tego programu, prawdopodobnie słyszał, jak go polecałem, więc zdecydowanie powinien znaleźć się na Twojej liście lektur. Istnieje kilka raczej suchych książek o sztukach walki, ta nie jest jedną z nich. Rzadko popieram coś w programie, ale mam nadzieję, że samo to, że jesteś w programie, jest postrzegane jako poparcie dla słuchaczy, więc wyrażę się wprost i powiem, że jeśli nie czytałeś A Killing Art, naprawdę powinieneś to zrobić a teraz masz okazję, aby powiedzieć innym, gdzie mogą to dostać.

Alex Gillis: Dziękuję Jeremy. Jest już dostępna, będzie dostępna w każdej księgarni już w sierpniu, a także online. W tym momencie myślę, że gdziekolwiek w Ameryce Północnej i właściwie w każdej części świata.

Jeremi Leśniak: Fajny. Tak więc, jeśli ktoś chce się z Tobą skontaktować, wyślij e-mail lub coś w tym stylu, może ma jakąś opinię, chce Ci powiedzieć, że podoba mu się ta książka, lub chce wysłać Ci e-mail z nienawiścią, zawierający swoje imię i nazwisko, a nie anonimowe, oczywiście, jak ktoś miałby się z Tobą skontaktować?

Alex Gillis: Tak, to najlepszy mail pełen nienawiści. Tak, akillingart.com, napisz do mnie.

Jeremi Leśniak: I oczywiście umieścimy to w notatkach z programu, a także linki do innych rzeczy, o których dzisiaj rozmawialiśmy, więc jeśli dopiero zaczynasz przygodę z programem, wejdź na stronę whistlekickmartialartsradio.com.

Alex Gillis: Dzięki Jeremy! Dziękujemy za możliwość. To świetne przedstawienie.

Jeremi Leśniak: Absolutnie. Czy doceniasz swoją obecność tutaj i jakieś mądre słowa na pożegnanie dla słuchających Cię osób?

Alex Gillis: Tak, śmiej się z siebie.

Jeremi Leśniak: Dziękuję za wysłuchanie 106. odcinka radia o sztukach walki Whistlekick i dziękuję panu Gillisowi. Na stronie whistlekickmartialartsradio.com można znaleźć linki do strony internetowej pana Gillisa, a także miejsca, w których można kupić książkę. Jeśli znasz kogoś, z kim warto przeprowadzić wywiad dla programu, wypełnij formularz na stronie whistlekickmartialartsradio.com lub jeśli chcesz wysłać nam wiadomość z propozycją czwartkowego programu lub inną opinią, jest na to miejsce zbyt. Możesz nas śledzić w mediach społecznościowych. Jesteśmy na Facebooku, Twitterze, Pintereście, YouTube i Instagramie, a nasza nazwa użytkownika to zawsze whistlekick. Trenujcie ciężko, uśmiechajcie się i miłego dnia! 

 


Komentarze

  1. Szare doboki na filmie nie są związane z generałem Choi. Szkoła, która je nosi, to Chong Lee Taekwondo, kierowana przez nieżyjącego już GM Chong Lee (Jong Soo Lee) IX dan. Wywodził się on ze szkoły Jidokwan i był uczniem GM Chong Woo Lee.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mój program "Taekwondo Stretching" (cz. 1): Wprowadzenie i Zestaw 1

Jeszcze dwie książki w języku polskim na temat Taekwondo